Stopa oszczędności gospodarstw domowych, czyli to, co nam zostaje w portfelach po wydatkach w sklepach, po czterech kwartałach 2011 r. była zatrważająco niska – wynika z danych Eurostatu. Wyniosła zaledwie 1,7 proc. dochodów. To najniższy poziom od co najmniej 11 lat.
W 2009 r. i 2010 r. oszczędności były na poziomie 8 – 9 proc. Wcześniej nawet 14 proc., a w najbardziej kryzysowym dotychczas 2008 r. – 2,4 proc.
Roczne dane, które poda Eurostat, mogą nie być aż tak dramatyczne, ale eksperci i tak spodziewają się spadku. – Według naszych szacunków stopa sięgnie ok. 3 proc. wobec 8 proc. w 2010 r. – mówi Karolina Sędzimir, ekonomistka PKO BP.
Skąd to załamanie? – Wydatki na konsumpcję rosły szybciej niż dochody gospodarstw domowych. A to oznacza, że mniej zostało na pozostałe wydatki, w tym oszczędzanie – wyjaśnia Mirosław Gronicki, były minister finansów. – Zwłaszcza w pierwszej połowie roku, kiedy nie było jeszcze tak głośno o nadchodzącym kryzysie, Polacy mieli wysoko konsumpcyjne nastroje – dodaje Gronicki.
– Trudno zrezygnować z pewnego standardu spożycia, chcemy dostosowywać się do wzorców społeczeństw zachodnich – zauważa Sędzimir. Te wzorce to np. chęć wymiany co 5 – 10 lat wyposażenia wnętrz, pęd do przesiadania się do coraz nowszych samochodów, podróże zagraniczne itp.