Adam Glapiński, Andrzej Rzońca i Jan Winiecki – to najczęściej wymieniani przez ekonomistów „jastrzębie" w Radzie. – Jest duże prawdopodobieństwo, że opowiedzą się za podwyżką stóp procentowych – mówi nam Wiktor Wojciechowski z Invest-Banku. Zwłaszcza, że zgodnie z doniesieniami już miesiąc temu chcieli wyższego kosztu kredytu.
Rynkowa zgoda co prawda wciąż pokazuje, że stopy procentowe pozostaną na poziomie 4,5 proc., ale wielu analityków uważa, że jest duże ryzyko podwyżki o 0,25 pkt proc. – Jeżeli tak się stanie, to może być zagrożenie kolejnymi podwyżkami stóp – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z PKPP Lewiatan. – Spodziewam się, że majowa podwyżka nie będzie jedyną – zgadza się z nią Wojciechowski.
Analiza podziału sił w Radzie wydaje się trudna, nawet dla tych, którzy śledzą krajową politykę pieniężną. – Wnioskowanie na podstawie wypowiedzi członków Rady nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, kto jest za, a kto przeciw podwyżce stóp – przyznaje Łukasz Tarnawa, główny ekonomista BOŚ Banku. – Wynik głosowania jest jak rzut monetą – napisali w komentarzu ekonomiści Raiffeisen Banku. Kto jest skłonny zagłosować za? Obok trzech jastrzębi analitycy wymieniają jeszcze Jerzego Hausnera oraz Annę Zielińską-Głębocką. Sama Głębocka mówiła, że jej stanowisko wyłoni się dopiero na posiedzeniu.
Przeciwniczką zacieśnienia tradycyjnie już jest Elżbieta Chojna-Duch. To jedyny pewny gołąb w Radzie, choć niektórzy analitycy do tej grupy zaliczają jeszcze Andrzeja Bratkowskiego, który może przyjąć strategię wyczekiwania, i Zytę Gilowską, której zdaniem inflacja zacznie stopniowo wracać do wyznaczonego celu. W marcu spadła do 3,9 proc. z 4,3 proc. w lutym. Przypomnijmy, że taki scenariusz jest zgodny z ostatnią projekcją NBP (inflacja ma powrócić w okolice 2,5 proc. w przyszłym roku), a to dbanie o stabilność cen jest nadrzędnym obowiązkiem Rady. Prawdopodobnie jest też kością niezgody na kończącym się dzisiaj posiedzeniu.
Niektórzy członkowie Rady nie określili jednoznacznie, po której stronie barykady stoją – czy stopy należy podnosić już teraz, czy poczekać na kolejne dane z gospodarki. Jedną z tych osób jest prezes NBP Marek Belka, który po kwietniowym posiedzeniu ostrzegał, że podwyżka jest możliwa już w maju. Teraz to jego głos może być rozstrzygający. – Wygląda na to, że Marek Belka przestał popierać podwyżkę po słabych danych o produkcji przemysłowej i PMI. Jeśli jednak zbierze się większość głosująca za, może ją poprzeć – komentuje Magdalena Polan z Goldman Sachs. Warto jednak przypomnieć, że prezes pod koniec 2011 r. trzy razy swoim głosem podwyżkę zablokował.