Banki komercyjne trzymają w Narodowym Banku Białorusi (NBB) gigantyczną kwotę 57,5 bln rubli (7,1 mld dol.), które to pieniądze lada dzień trafią na rynek w postaci kredytów dla ludności i firm. Zdaniem niezależnych ekspertów z portalu BEL.BIZ, doprowadzi to do skoku cen i dewaluacji rubla.
W minionym roku sterowana centralnie białoruska gospodarka znalazła się z głębokim kryzysie. Inflacja była najwyższa w cywilizowanym świecie - 107,8 proc.; dwa razy rubel był dewaluowany w stosunku do dolara (w sumie o ok. 70 proc.).
Na ten rok Mińsk założył ambitny plan inflacji na poziomie 19-22 proc.. Od wczoraj obowiązuje nowa obniżona stopa procentowa na poziomie 34 proc. Inflacja w styczniu-kwietniu wyniosła 6,8 proc..
Zdaniem ekspertów, banki posiadają nadmierne zapasy białoruskich rubli i będą starały się ich pozbyć poprzez zwiększenie kredytowania. A to od razu wywoła efekt domina - wzrośnie masa pieniężna w obrocie, podskoczą ceny i nastąpi dewaluacja rubla.
Wicepremier Wiktor Siemaszko zaproponował radykalne obniżenie stóp procentowych do 22-25 proc. Ale ponieważ najważniejszy ekonomista kraju - Aleksandr Łukaszenko nie wypowiedział się na ten temat, stopy są na poziomie 34 proc.