W wielu branżach ważą się losy realnej wartości tegorocznych wynagrodzeń. Choć ekonomiści szacują, że w całej gospodarce podwyżki na koniec roku będą przewyższać inflację, to sytuacja w kilku branżach sygnalizuje, że tam podwyżki nie dogonią cen.
– Branże, w których sprzedaż będzie rosła o mniej niż 5 proc. w skali roku, będą zwalniać pracowników. Tam też płace, jeśli w ogóle będą rosły, to wolniej niż inflacja – uważa Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE.
W budownictwie i handlu poniżej inflacji
– Tak prawdopodobnie stanie się np. w handlu i budownictwie – uważa Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku. Już w pierwszych czterech miesiącach wzrost płac pracowników sklepów detalicznych (3,9 proc.) i hurtowni (3,3 proc.) nie nadążył za inflacją (4,1 proc.). – Te firmy działają na bardzo konkurencyjnym rynku i osiągają bardzo niską rentowność, która dodatkowo nieco się pogorszyła w I kwartale – dodaje Wojciechowski. Jego zdaniem relatywnie niski wzrost płac realnych w całej gospodarce będzie ograniczał naszą skłonność do zakupów. Handlowcy w większości przypadków zamrożą więc płace.
Opinię ekonomistów potwierdzają przedsiębiorcy. – Nie spodziewałbym się gwałtownych ruchów, jeśli chodzi o wynagrodzenia w handlu w tym roku. Sprzedaż w sklepach jeszcze rośnie, ale coraz wolniej. Wysokie ceny żywności zmuszają do cięcia marż – tłumaczy Andrzej Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. – Strumień przychodów netto w sektorze jest więc coraz węższy. Wiele zależy od sytuacji konkretnej firmy, ale nie słyszałem dotąd o strategiach podnoszenia płac.
Na podwyżki nie mają co liczyć także budowlańcy, których pobory od stycznia do kwietnia w całości zjadła inflacja. Rozwój budownictwa mieszkaniowego hamują nowe regulacje nadzoru finansowego oraz wynikająca z pogorszenia sytuacji na rynku pracy mniejsza niż dotąd skłonność gospodarstw domowych do zaciągania wieloletnich kredytów. Firmy realizujące inwestycje infrastrukturalne będą wprawdzie je kontynuować także po Euro 2012, ale nie tylko nie będą potrzebować do tego nowych pracowników, a wręcz zwolnią część zatrudnionych.