Brytyjska rebelia budżetowa

Zaostrza się walka o unijny budżet. Brytyjczycy chcą głębokich cięć

Publikacja: 02.11.2012 00:41

David Cameron grozi wetem, jeśli budżet UE nie będzie zgodny z żądaniami Wielkiej Brytanii

David Cameron grozi wetem, jeśli budżet UE nie będzie zgodny z żądaniami Wielkiej Brytanii

Foto: AP

Gorąca debata w Izbie Gmin pokazała, że premier David Cameron ma minimalne pole manewru w czasie negocjacji o unijny budżet. Jego stanowisko i tak było najostrzejsze – do tej pory żądał zamrożenia wydatków na lata 2014–2020 na poziomie obecnym, czyli ustalonym na okres 2007–2013. Teraz jednak ma przeciwko sobie Partię Pracy i rebeliantów z własnego ugrupowania, którzy zbudowali większość na rzecz żądania realnych cięć.

Nie wystarczyły im zapewnienia premiera, który w czasie debaty powiedział: „Ten rząd prezentuje najtwardsze stanowisko wobec unijnego budżetu w historii wszystkich brytyjskich rządów". Cameron zapowiedział, że w najlepszym razie chciałby cięć w budżecie, a w najgorszym – jego zamrożenia. Zapewnił, że nie zawaha się użyć weta na szczycie 22–23 listopada w Brukseli.

Możliwe weto

Groźba weta to potężna broń w negocjacjach. Teoretycznie może użyć go każde z 27 państw dla zablokowania unijnego budżetu, ale tylko Wielka Brytania ma tak silny eurosceptyczny blok w swoim parlamencie, który czyni premiera więźniem haseł oszczędnościowych. Co więcej, Wielka Brytania może być jednym z nielicznych krajów, którym weto się opłaca. Zdaniem ekspertów z think tanku Open Europe opłaca się jej nawet bardziej niż żądanie Camerona zamrożenia budżetu. Bo zamrożenie to wzrost na poziomie inflacji, ale jednocześnie uznanie nowej struktury wydatków w Europie. A w latach 2014–2020 zmienia się  ona na korzyść nowych państw członkowskich, które dołączyły do Unii w 2004 roku i później. I na tym Londyn straci.

Rabat pani Thatcher

Bo ważnym elementem ich finansowej pozycji netto jest tzw. rabat, wywalczony jeszcze przez Margaret Thatcher w 1984 roku. Rocznie Bruksela zwraca Londynowi 3,56 mld euro z tego, co sam wcześniej zapłacił. Ale rabat jest finansowany tylko przez stare, bogatsze państwa Unii. W sytuacji gdy więcej wydatków z budżetu będzie szło na nowe państwa, to rabat automatycznie spadnie. Według ekspertyzy Open Europe zwiększy to brytyjski wkład netto w budżet UE o 1–2,4 mld euro w ciągu siedmiu lat.

Polska ma dostać 72,7 mld euro zamiast 77 mld zgodnie z obecnym projektem

Cameronowi więc weto się opłaca, ale innym niekoniecznie. Na pewno nie opłaca się Polsce i 14 innym państwom z „koalicji przyjaciół polityki spójności". Jako beneficjenci unijnych funduszy chcą one nie tylko jak najwyższych wydatków na ten cel, ale również stabilności. Projekty infrastrukturalne są pisane długo i rozłożone na wiele lat, bez budżetowej ciągłości nikt ich nie będzie rozpoczynał. Weto nie opłaca się też Niemcom, Szwecji i Holandii, które też mają rabat. Jest on co prawda znacznie niższy niż brytyjski, ale w przeciwieństwie do brytyjskiego nie jest trwały. Zostały one zapisane tylko na okres 2007–2013 i w wypadku prowizorium budżetowego nie będą przeniesione na 2014 rok. Tymczasem propozycja budżetu na lata 2014–2020 przewiduje utrzymanie rabatów dla tych krajów.

Na trzy tygodnie przed budżetowym szczytem UE nasilają się słowa krytyki pod adresem propozycji przedstawionej przez cypryjską prezydencję. Przewiduje ona budżet o 53 mld euro niższy niż wstępny projekt Komisji Europejskiej opiewający na 1 bln 33 mld euro.

Mniej o 4 miliardy

W tej nowej propozycji Polska ma dostać z polityki spójności 72,7 mld euro w porównaniu z 77 mld euro w projekcie KE. To dopiero początek redukcji.  – W celu osiągnięcia kompromisu potrzebne są bardziej znaczące cięcia – oświadczyła prezydencja cypryjska. Nie podoba się to Komisji Europejskiej.

– Nie popieramy tej propozycji, choć nie jest ona dla nas niespodzianką – powiedział Janusz Lewandowski, komisarz ds. budżetowych. Podkreślił, że Komisji szczególnie zależało na ochronie przed cięciami tych części budżetu, które służą inwestycjom i wzrostowi gospodarczemu, a więc w szczególności polityce spójności oraz wydatków w polityce rolnej przeznaczonych na rozwój obszarów wiejskich. Najbardziej zachowawcza i krytykowana część budżetu – bezpośrednie dopłaty rolne – ma swojego potężnego obrońcę. Najwięcej korzystają na nich francuscy farmerzy. – Francja nie poprze budżetu, który nie utrzyma poziomu wydatków na politykę rolną – oświadczył minister ds. europejskich Bernard Cazeneuve. A według propozycji cypryjskiej mają być mniejsze.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

a.slojewska@rp.pl

Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu