- Po dziesięciu latach batalii prawnych oto wynik. Argentyna jest winna i winna jest teraz – powiedział sędzia Thomas Griesa. Tłumaczył, że jest to zwykła sprawiedliwość i Argentyna musi spłacić długi, które niegdyś zaciągnęła.

Władze w Buenos Aires są jednak innego zdania i już ogłosiły, że nie mają zamiaru dostosowywać się do decyzji sądu. Hernan Lorenzino, minister gospodarki Argentyny, stwierdził, że płacenie tzw. „vulture funds" jest bezprawne. Bardziej bezpośrednie stanowisko zajęła prezydent Cristina Fernandez de Kirchner, która krótko oświadczyła, że jej rząd nie zapłaci ani dolara. Dodała także, że jej administracja już przygotowała odwołanie do sądu najwyższego USA.

- Będziemy walczyć ze wszelkimi szkodliwymi dla naszego kraju decyzjami – stwierdziła Fernandez de Kirchner.

Sprawa niespłaconych długów Argentyny ma swój początek w 2001 r., kiedy to kraj ogłosił niewypłacalność. Z dnia na dzień bezwartościowe stały się papiery dłużne o łącznej wartości 95 mld dol. W 2005 i 2010 r. władze przeprowadziły dwie operacje restrukturyzacji długu. Wierzyciele otrzymali nowe papiery, których wartość nominalna była o 70 proc. niższa, od pierwotnie posiadanych. W ten sposób udało się zamienić 92 proc. całego długu. Posiadacze pozostałych 8 proc. nie dali jednak za wygraną i do dziś walczą po sądach o zwrot całej kwoty.