Rząd słoweński uważa, że wystarczy przeznaczyć na ten cel miliard euro. Według OECD wszystkie dane, jakie słoweńskie władze przekazują, są mocno zdezaktualizowane. Kłopoty banków tego kraju są już tak poważne, że słoweński dług jest wyceniany bardzo blisko poziomu hiszpańskiego i innych krajów południa UE.

W ostatnim raporcie oceniającym słoweńską gospodarkę OECD odnotowała, że według danych rządu niezbędne dokapitalizowanie słoweńskich banków sięga wartości 3 proc. PKB, czyli miliard euro. „Ale tak naprawdę potrzeby dodatkowego kapitału są trudne do wycenienia i może się okazać, że tak naprawdę są znacznie wyższe" – piszą analitycy OECD. Według niemieckich ekonomistów całkowite potrzeby kapitałowe słoweńskiego sektora finansowego mogą sięgać nawet 4 mld euro.

Po publikacji raportu premier Alenka Bratusek zapewniła, że jej kraj w żadnym wypadku nie zamierza szukać pomocy finansowej z zewnątrz. – Słowenia zrobi wszystko, co jest możliwe, aby rozwiązać swoje problemy finansowe bez zwracania się o pomoc do strefy euro – powiedziała premier Bratusek na wspólnej konferencji prasowej z przewodniczącym Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso. Otrzymała jego wsparcie, zwłaszcza kiedy podkreślała, że Słowenia, to nie Cypr, a jedyne podobieństwo między tymi krajami, to kłopoty sektora bankowego. – Nigdy nie byliśmy rajem podatkowym – podkreśla premier.

Słoweńskie banki państwowe jednak pożyczały na prawo i lewo pieniądze w miesiącach poprzedzających wybuch kryzysu w 2008 r. Przy tym trzy największe banki państwowe stanowią dwie trzecie sektora bankowego w kraju i to one zgromadziły cały portfel złych kredytów. W efekcie w 2012 r. PKB zmniejszył się o 2,2 proc. Fakt, że banki obawiają się finansować gospodarkę dodatkowo wstrzymuje rozwój.

OECD skrytykowała jednocześnie słoweńskie władze, które powierzyły ocenę kondycji banków jednemu audytorowi. „Analizy, jakie zostały przeprowadzone, w żadnym wypadku nie są wystarczające" – pisze OECD w raporcie. Na razie Słoweńcy planują stworzenie agencji, która przejęłaby wszystkie złe długi, tak aby banki mogły wrócić do normalnej działalności.