– Już widać, że będzie „ostro" – mówi w tygodniku „Bloomberg Businessweek Polska" jeden z członków podkomisji. W Polsce obowiązują obecnie jedne z najwyższych w Europie stawek interchange. Średnia unijna to ok. 0,7 proc. wartości transakcji. U nas to ok. 1,6 proc. Wartość całego rynku szacowana jest na ok. 1,6 mld zł.
Jak się dowiaduje tygodnik, skrzynki mailowe członków podkomisji, której prace mają doprowadzić do obniżki zasypywane są korespondencją, która pochodzi rzekomo od wyborców.
– Wiadomości zawierają wyrazy oburzenia, że na siłę chcemy regulować coś, co jest już dobrowolnie realizowane przez wystawców kart – relacjonuje poseł Wincenty Elsner (RP). Do maili dochodzi wzmożona aktywność różnego rodzaju stowarzyszeń i organizacji konsumenckich. – Jakby ludzie nie żyli niczym innym, tylko wysokością opłat od transakcji zawieranych kartami – podsumowuje Elsner.
Jakub Szulc (PO), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Finansów, dodaje, że maile zawierają przy tym takie szczegóły dotyczące opłat, o jakich konsumenci nie mają pojęcia. Dlatego też parlamentarzyści przypuszczają, że wiadomości pochodzą w rzeczywistości nie od wyborców, ale od agencji, które pracują dla wystawców kart. – Obniżka opłat jest przesądzona – podsumowuje Elsner. Szulc zwraca zaś uwagę, że na temat wysokości opłaty interchange i konieczności jej obniżenia przez dwa lata toczyła się dyskusja zapoczątkowana przez NBP. Uczestniczyli w niej nie tylko wystawcy kart , ale też bankowcy oraz przedstawiciele handlowców.
Gdyby prace nad projektem udało się zakończyć w kilka tygodni, Sejm mógłby się zająć ustawą jeszcze przed wakacjami, a przepisy mogłyby wejść w życie jeszcze w tym roku. W latach 2014 i 2015 obowiązywałaby wtedy maksymalna stawka prowizji na poziomie 0,7 proc. Od 2016 roku byłoby to najwyżej 0,5 proc.