Władze Bośni i Hercegowiny oraz Serbii szacują, że odbudowa zniszczonych przez powódź terenów będzie kosztowała miliardy euro, których nie ma w budżetach tych państw. W samej BiH straty mogą być większe od tych z czasów wojny z lat 1992-1995. Rządy BiH oraz Serbii zaznaczają, że nie poradzą sobie z odbudową dotkniętych przez żywioł terenów bez międzynarodowej pomocy. Po powodziach, w wyniku których ok. 50 osób zginęło, a ucierpiało ponad 1,6 mln, rośnie ryzyko epidemii.
To jednak nie koniec problemów tych najbiedniejszych państw w Europie. Kataklizm, jak napisał Bank Światowy, będzie miał bowiem negatywny wpływ na gospodarki tych krajów, które dopiero co wyszły z recesji.
"Niespotykane opady deszczu w połowie maja i poważne powodzie, które przyniosły, szczególnie w Bośni i Hercegowinie oraz w Serbii, spowodowały kryzys humanitarny. Kilkadziesiąt osób zginęło, a miliony zostało przesiedlone i jest bez dostępu do wody lub energii elektrycznej" - podkreślił BŚ. Jego analitycy zwrócili uwagę, że powódź zniszczyła drogi, mieszkania i uprawy. Rolnicy i hodowcy stracili też wiele zwierząt. Ocena szkód i związanych z nimi potrzeb już się rozpoczęła.
"W 2013 r. Europa Południowo-Wschodnia zaczęła wychodzić z recesji. Wzrost gospodarczy był możliwy dzięki większemu popytowi na eksport, zwłaszcza w krajach o wysokich dochodach UE. Niszczycielskie powodzie, które miały miejsce w połowie maja przyniosły katastrofę humanitarną w kilku krajach Europy Południowo-Wschodniej i będą miały wpływ na ożywienie gospodarcze w ciągu następnych kilku lat" - podkreśliła dyrektor regionalna w BŚ Ellen Goldstein.
Bośnia i Hercegowina oraz Serbia należą do najbiedniejszych państw w Europie. Stopa bezrobocia w BiH sięga 44 procent, większość domów jest więc nieubezpieczona. W Serbii - według oficjalnych danych - bezrobocie wynosi 20 proc., ale faktycznie jest ono wyższe.