Wiedeń: miasto, w którym Wschód spotyka Zachód

Politycy, biznesmeni, mniej i bardziej słynni szpiedzy, ale i terroryści chętnie umawiają się w stolicy Austrii.

Publikacja: 05.07.2014 08:21

Lotnisko w Schwechat pod Wiedniem to największy port lotniczy w Austrii. W ubiegłym roku obsłużyło 2

Lotnisko w Schwechat pod Wiedniem to największy port lotniczy w Austrii. W ubiegłym roku obsłużyło 22 miliony pasażerów

Foto: AFP, Alexander Klein Alexander Klein

Wiedeń jest doskonale skomunikowany, ma wygodne hotele i wielką historię. I leży w centrum Europy. Wszędzie stąd blisko – i w góry, i nad morze, choć własnego morza Austriacy nie mają. I nie jest im potrzebne. Jest Dunaj. Jest wszystko. Kieliszek dobrego czerwonego wina w barze wiedeńskiego Hotelu Sacher kosztuje 15 euro i więcej. I ma prawo, bo jest to miejsce wyjątkowe. I czy gdzieś w Europie jest lepsza kawa niż właśnie w Wiedniu? Tu spotykają się nie tylko elegancki Wiedeń i Europa. Ale przede wszystkim Wschód z Zachodem. Tuż obok słynnej opery. Zresztą w centrum wszystko jest słynne. I dawno odkryte przez wszystkich. To tutaj m.in. spotykał się rosyjski szpieg Władimir Piotrowicz Ałganow z polskimi politykami i biznesmenami, a Amerykanie i Rosjanie wymieniali szpiegów. Tu można wszelkie operacje przeprowadzić bardziej dyskretnie niż w innych europejskich miastach. Dbają o to też miejscowe służby.

Tradycyjna przyjaźń

Kiedy na początku czerwca pod naciskiem Brukseli Bułgarzy wstrzymali budowę gazociągu South Stream, wydawało się, że rosyjski Gazprom został skutecznie powstrzymany przed dalszą ekspansją w Europie. Nic takiego się nie stało.

Minęły niespełna trzy tygodnie i do South Stream, który ma umożliwić przesyłanie rosyjskiego gazu trasą omijającą Ukrainę, oficjalnie przyłączyli się Austriacy. Amerykanie podnieśli wrzawę, nawołując do solidarności w powstrzymaniu rosyjskich agresorów. Bruksela trochę się skrzywiła. Austriacy udawali, że nie rozumieją, o co chodzi.

Bo jakby tego było mało, na podpisaniu porozumienia między austriackim OMV i Gazpromem w Wiedniu pojawił się Władimir Putin, którego politycy w tym samym czerwcu omijali na uroczystościach w Normandii. Podczas spotkania z prezydentem Austrii Heinzem Fischerem Putin wszystko sprowadził do czystej gospodarki.

– Nasi amerykańscy przyjaciele chcą przede wszystkim sprzedać Europie swój gaz. I zrobią wszystko, by uniemożliwić nam realizację tego kontraktu – powiedział prezydent Rosji. Do tej argumentacji dołączył się także prezydent Fischer: – Nikt mnie nie przekona, że gazociąg, który biegnie przez terytorium krajów NATO, nie może 50-kilometrowym odcinkiem zahaczyć o terytorium Austrii.

Austriacy usłyszeli też od Putina, że są „ważnym i odpowiedzialnym" partnerem Rosji. To zresztą właśnie Austria, jako pierwszy kraj zachodni podpisała w 1968 r. długoterminowe porozumienie o dostawach rosyjskiego gazu. Dziś Rosja pozostaje dla Austriaków trzecim największym partnerem handlowym.

Zapewne to spowodowało, że prezydent Fischer był sceptyczny wobec sankcji dla Moskwy, choć jednocześnie potępił aneksję Krymu przez Rosjan. Miejscowe media pisały wtedy, że austriacko-rosyjskie stosunki od lat są w trójkącie „historia, narty i gaz".

Na siedzibę Wiedeń wybrał m.in. kartel OPEC, a swoje europejskie centrum szkoleniowe mają tu MFW i kilka organizacji z nim związanych

Są jednak jeszcze pieniądze. Rosyjski portfel kredytowy austriackich banków sięga 36 mld euro i to także powoduje, że Austriacy wcale nie są tacy chętni do krytykowania Rosjan. Nie mówiąc o tym, że stanowią oni największą grupę cudzoziemców mieszkających na stałe w tym kraju. W samym Wiedniu i okolicach osiedliło się na dłużej bądź tylko na kilka lat 15 tys. osób z rosyjskimi paszportami, podczas gdy oficjalna liczba wiedeńczyków to 1,57 mln. Rosjanie w Wiedniu pracują, uczą się, uczą innych, wydają pieniądze. Dla nich Wiedeń często jest miejscem przejściowym przed wyprowadzką dalej na Zachód. Ale są ważną i liczącą się grupą narodowościową.

To między innymi dlatego austriaccy biznesmeni pozwalają sobie na żarty z napiętych stosunków pomiędzy większością świata i Rosją, a prezes Austriackiej Izby Handlu Christoph Leitl posunął się nawet do żartu, mówiąc, że 100 lat temu i Rosja, i Austria miały „po kawałku" dzisiejszej Ukrainy. Zdaniem Austriaków właśnie przez „zasiedzenie" oni i tylko oni mają prawo być pośrednikiem między Wschodem i Zachodem.

Polskie marzenia

25 lat temu, na początku demokratycznych przemian na wschodzie Europy Polakom się marzyło, że staną się pomostem między demokratycznym Zachodem a wychodzącym z komunizmu Wschodem. Że to Warszawa wyrośnie na metropolię i tu wszyscy będą przyjeżdżać i negocjować z ówczesnym Związkiem Radzieckim, a potem Rosją.

Nic takiego się nie stało, bo i stać się nie mogło. W Warszawie przez długie lata nie było miejsca na poważną dużą konferencję. Nie było restauracji z prawdziwego zdarzenia, sklepów, rozrywek.

Nawet szefowie włoskich firm, którzy chętnie żenili się z Polkami i szukali kontaktów ze Wschodem, woleli organizować konferencje w Wiedniu niż u siebie. Zapraszano chaotycznie, byli polscy politycy, polskie i włoskie żony, trochę pętających się dziennikarzy z Włoch i z Polski natrętnie dopytujących się, czy będą jakieś inwestycje. Wszystko to odbywało się najczęściej w oddalonym o 20 km od Wiednia, udającym tropikalną wyspę Viana Hotel Spa. Nic więc z tych spotkań nie wynikało, ale wszyscy doskonale się bawili.

Nie tylko jednak rosyjski Wschód zauważył Wiedeń. Do stolicy Austrii we wrześniu 1965 r. przeniósł z Genewy swoją siedzibę OPEC. Jest tam do dziś mimo ataku zorganizowanego w grudniu 1975 r. przez słynnego Szakala, Ilicha Ramireza Sancheza. On i jego pięciu ludzi wzięli wtedy 70 zakładników, protestując przeciw traktowaniu Palestyńczyków przez Izrael. Wśród zakładników było 11 ministrów ds. ropy. Terroryści broń dostali z ambasady libijskiej, co nie przeszkodziło w zabiciu podczas ataku kilku Libijczyków.

Dlaczego akurat Wiedeń? Ali al-Naimi, minister ds. ropy Arabii Saudyjskiej, nie ma wątpliwości. – Bo to miasto jest naprawdę neutralne. Jest bezpiecznie – tłumaczył.

Ale od tego czasu przy wejściu do czteropiętrowego budynku przy Donaustrasse 93 stoją austriaccy komandosi. W środku najbardziej reprezentacyjnym pomieszczeniem jest sala, gdzie odbywają się konferencje prasowe po posiedzeniach szczytów ministerialnych krajów kartelu. Przedstawiciele OPEC lubią żartować, że jest ona dwukrotnie większa od tej w Białym Domu w Waszyngtonie, w której spotykają się z dziennikarzami prezydenci USA.

Zresztą wszystko jest tutaj droższe i nowocześniejsze niż w najsłynniejszym domu obu Ameryk. Czy dobrze się tu pracuje? – To nie jest zbyt atrakcyjne miejsce, bo najczęściej wysyła się do pracy w siedzibie OPEC osoby, które szybko awansowały w strukturach narodowych koncernów naftowych. Zarobki nie są zachwycające. Największą atrakcją jest samo życie w Wiedniu – mówi jeden z wysokich funkcjonariuszy w centrali kartelu. Wiedeńska siedziba OPEC ma niespełna 70 mln dol. budżetu.

Wiedeń został również wybrany przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy na europejskie centrum szkoleniowe. Jest też  kilka innych organizacji związanych z tą instytucją.

To tutaj powstała Inicjatywa Wiedeńska – porozumienie MFW, Banku Światowego (obie instytucje mają siedziby w Waszyngtonie) oraz Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (z siedzibą w Londynie), która pomogła sektorowi bankowemu Europy Środkowej i Wschodniej w najtrudniejszych momentach po kryzysie finansowym 2008 r.

Dzięki Inicjatywie Wiedeńskiej, która dostarczyła odpowiednie środki, nie doszło do wycofania kapitału z naszego regionu. A takie plany miało kilka banków, które przejęły instytucje finansowe w krajach bałtyckich, Polsce, Czechach, na Węgrzech, Słowacji i na Bałkanach.

Łańcuszek szczęścia

Austriacy nie pozwolili upaść swojej linii lotniczej i nie wiadomo, kto w tym ma dziś większe zasługi – Lufthansa, która kupiła Austrian Airlines, rząd austriacki, który szeroko otworzył kasę, czy też lotnisko Schwechat, którego zarząd doskonale wiedział, że wszystkie jego plany na przyszłość są związane z narodowym przewoźnikiem. Z pewnością zrobiło to także samo miasto Wiedeń, które wiedziało, że bez silnej linii lotnisko nie przetrwa. A bez linii i lotniska straciłoby także miasto. W ten sposób powstał łańcuszek szczęścia w nieszczęściu. Dziś Austrian wyleciał na prostą. A miasto i lotnisko kwitną.

Dopiero od kilku lat Warszawa zaczyna być uznawana za miasto, gdzie można zorganizować konferencję, bo już jest gdzie (Stadion Narodowy). Są hotele, restauracje, choć ostatnio wskutek afery taśmowej te najlepsze straciły wiele ze swego prestiżu.

Nigdy jednak stolica Polski nie będzie w stanie rywalizować z Wiedniem. Na taką renomę trzeba sobie zapracować. A to trwa długie, długie lata.

Atuty Warszawy

W czymś jesteśmy lepsi

Nie we wszystkim Warszawa powinna mieć kompleksy, kiedy porównuje się z Wiedniem. Choć nie jest w stanie konkurować atrakcjami, to nasza Giełda Papierów Wartościowych jest już większa od wiedeńskiej. Paweł Tamborski jest trzecim  prezesem GPW, który stawia sobie za cel połączenie obu parkietów. Pomysł ma nieustające wsparcie resortu skarbu, a minister Włodzimierz Karpiński powiedział, że oczekuje od nowego prezesa działań w tej sprawie. – Oczekuję m.in., że doprowadzi proces ewentualnego łączenia z Wiedniem do momentu, w którym jako właściciel będę mógł podjąć ostateczną decyzję. Priorytetowy przy jej podejmowaniu będzie oczywiście interes polskiej gospodarki, a przez to państwa polskiego. To bardzo trudny projekt, nie tylko pod względem technicznym, proceduralnym i negocjacyjnym. Chodzi o łączenie organizmów o różnych kulturowych uwarunkowaniach – wskazał minister.  Na razie wiedeński holding CEE Stock Exchange Group obejmuje parkiety w Wiedniu, Budapeszcie, Lublanie i Pradze. W tym holdingu to Wiedeń jest centrum decyzyjnym. Odpowiada m.in. za rozwój i kontakty międzynarodowe. Nie wiadomo jeszcze, jaka miałaby być struktura transakcji, ale chodzi o to, aby za jednym zamachem GPW zyskała wpływ aż na cztery parkiety. W razie zrealizowania takiego scenariusza pięć regionalnych rynków miałoby zintegrowany handel papierami wartościowymi i rozliczenia transakcji, które wykonywałby nasz Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych. Na razie warszawska giełda jest największym rynkiem kapitałowym regionu, ale nie najważniejszym.

Wiedeń jest doskonale skomunikowany, ma wygodne hotele i wielką historię. I leży w centrum Europy. Wszędzie stąd blisko – i w góry, i nad morze, choć własnego morza Austriacy nie mają. I nie jest im potrzebne. Jest Dunaj. Jest wszystko. Kieliszek dobrego czerwonego wina w barze wiedeńskiego Hotelu Sacher kosztuje 15 euro i więcej. I ma prawo, bo jest to miejsce wyjątkowe. I czy gdzieś w Europie jest lepsza kawa niż właśnie w Wiedniu? Tu spotykają się nie tylko elegancki Wiedeń i Europa. Ale przede wszystkim Wschód z Zachodem. Tuż obok słynnej opery. Zresztą w centrum wszystko jest słynne. I dawno odkryte przez wszystkich. To tutaj m.in. spotykał się rosyjski szpieg Władimir Piotrowicz Ałganow z polskimi politykami i biznesmenami, a Amerykanie i Rosjanie wymieniali szpiegów. Tu można wszelkie operacje przeprowadzić bardziej dyskretnie niż w innych europejskich miastach. Dbają o to też miejscowe służby.

Pozostało 90% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu