Do takich wniosków doszli eksperci Euler Hermes w najnowszym raporcie dotyczącym tamtejszego rynku. Powód – tajwańskie firmy coraz częściej nie decydują się na sprzedaż lub ponoszą z tego tytułu straty. Poza tym bardzo często brak jest możliwości przeprowadzenia rzetelnej oceny partnerów handlowych.
Eksperci Eurler Hermes przypominają, że ze względu na rosyjskie embargo Polska poszukuje nowych rynków zbytu, w tym na żywność, w Azji. Warto przy tej okazji wyciągnąć wnioski z doświadczeń jednego z najdynamiczniejszych eksporterów w regionie – Tajwanu
- Atutom polskich firm na rynkach eksportowych towarzyszą popełniane przy okazji błędy: jesteśmy bowiem konkurencyjni cenowo i bardziej elastyczni niż firmy z krajów zachodnioeuropejskich, ale jednocześnie brakuje polskim przedsiębiorcom strukturalnego podejścia do eksportu – czytamy w raporcie. - Objawia się to dość przypadkowym wyborem partnerów handlowych, co przekłada się na wymierne straty oraz stracone szanse rozwoju.
Otwierając w sierpniu swój nowy oddział na Tajwanie Euler Hermes przedstawił z tej okazji wyniki badania przeprowadzonego wśród tajwańskich eksporterów – okazało się, iż jedna trzecia tajwańskich firm traci okazje biznesowe ze względu na niemożność przeprowadzenia rzetelnej oceny partnerów handlowych. Polsko-tajwańska wymiana handlowa rozwijała się w tym roku dynamicznie: w ciągu pierwszych czterech miesięcy polski eksport wzrósł o 50 proc. w stosunku do roku ubiegłego, także jako efekt bezprecedensowego otwarcia (jako pierwszy kraj z UE) w ubiegłym roku rynku tajwańskiego na polskie produkty rolne.
- Tajwańskie firmy zbyt często tracą z powodu nieznajomości partnerów – jest to niestety problem nagminny w Polsce – uważa Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka. - Obecnie niestety tajwański rynek jest niedostępny dla polskich eksporterów wieprzowiny z powodu obaw przed plagą ASF. Wzajemnej wymianie handlowej a także większemu napływowi inwestycji tajwańskich do Polski służyłaby ratyfikacja umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania (jaką mają m.in. Węgry). Ale nie tylko to jest istotne – oczywiście ważne są działania służące wyjaśnieniu sytuacji epidemiologicznej i przywróceniu możliwości eksportu mięsa na ten i inne rynki azjatyckie czy przyciąganie większej ilości inwestycji, ale... warto też skorzystać z tajwańskich doświadczeń w rozwijaniu eksportu, które przydadzą się, gdy rynki regionu będą znowu w pełni dostępne. Skoro bowiem w tak proeksportowej, doświadczonej w międzynarodowej wymianie handlowej gospodarce jak tajwańska za barierę wskazuje się mało przemyślane, nie zawsze profesjonalne podejście do eksportu, to jakie wnioski można wysnuć w odniesieniu polskich firm? Niestety, możemy mówić wręcz o potocznie mówiąc „niefrasobliwym" podejściu do eksportu. Polskie firmy rozwijając eksport oprócz swoich indywidualnych zalet konkurencyjnych – innowacyjnego produktu czy sposobu jego dystrybucji mają dwa uniwersalne atuty. Pierwszy to cena – będąca skutkiem własnej, elastycznej waluty i niższych jeszcze kosztów pracy.