Jak przekonywali uczestnicy debaty na temat roli rynkowego nadzorcy w czasie Forum Ekonomicznego w Krynicy, efektem większości kryzysów gospodarczych było wzmocnienie funkcji nadzoru nad działającymi podmiotami i całym rynkiem. Nie inaczej było w przypadku wydarzeń zapoczątkowanych w 2007 r., które na nowo rozpoczęły dyskusję o sposobach czuwania nad prawidłowym i bezpiecznym działaniem całego sektora.
Znaczące różnice
Zdaniem Andrzeja Reicha, dyrektora w Urzędzie Komisji Nadzoru Finansowego, kryzys pokazał, że wiele z dotychczasowych mechanizmów działało nieprawidłowo. – Okazało się np., że banki nie miały wystarczających kapitałów, mimo że przestrzegały obowiązujących regulacji – mówił.
– Widać, że transparentność i komunikacja nadzorców bardzo się zwiększyły – dodał Peter Tils, prezes zarządu Central and Estern Europe w Deutsche Banku. – Odczuwaliśmy bowiem, że poszczególni regulatorzy mieli pogląd na banki, który nie był podzielany wśród innych regulatorów, co m.in. mogło doprowadzić do kryzysu – zaznacza.
Eksperci podkreślali, że unia bankowa czy inne podobne rozwiązania nie zabezpieczą w pełni rynków przed ryzykiem wystąpienia kryzysów. – Sektor będzie jednak znacznie bezpieczniejszy – podkreślał Reich. – Utworzenie unii bankowej zmieni nadzorcę konsolidującego (nadzorca podmiotu dominującego międzynarodowej grupy) na Europejski Bank Centralny i to on będzie podejmował ostateczne decyzje. EBC będzie się kierował bezpieczeństwem Unii, a nie interesami kraju, z którego dana grupa pochodzi – tłumaczył przedstawiciel KNF.
Jaki supernadzór
– Jeśli spojrzymy na to z polskiej perspektywy, okaże się, że trzy czwarte rynku bankowego to międzynarodowi gracze. Podobnie jest w Czechach czy na Węgrzech – zaznaczył Tils. – Polski nadzór powinien brać aktywny udział w tworzeniu zasad wspominanej unii. Wasz głos może brzmieć jeszcze głośniej niż dziś – dodał.