Eksporterzy żywności, którzy zmniejszyli sprzedaż na rynkach Rosji i Ukrainy, mają szukać nowych odbiorców na rynkach pozaeuropejskich. Ministerstwo Gospodarki razem z działającymi przy polskich ambasadach Wydziałami Promocji Handlu i Inwestycji właśnie sporządziło dokładną mapę kierunków, na których jest szansa zwiększenia sprzedaży konkretnych produktów. Możliwości analizowano pod względem warunków dostępu do poszczególnych rynków, ich wielkości, kosztów transportu itd. – Mamy zestawienie całego świata: gdzie nasze produkty mogą pójść, gdzie nie mogą, a gdzie trzeba podjąć odpowiednie działania, by uzyskać dla nich dostęp – zapowiada wiceminister gospodarki Ilona Antoniszyn-Klik.
Okazuje się, że największe perspektywy zwiększenia eksportu mają wyroby mleczarskie. Odbiorcami mogą być kraje Dalekiego Wschodu, jak Chiny, Japonia, Korea, Indie, Indonezja czy Malezja. Wśród rynków afrykańskich liczy się przede wszystkim Algieria, Egipt, Republika Południowej Afryki, Nigeria i Maroko. Obiecującymi odbiorcami mogą być Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie oraz USA, Kanada czy Brazylia.
Większość tych kierunków jest perspektywiczna także dla sprzedaży syropów cukrowych oraz warzyw i mrożonych owoców. W Europie, zresztą tak jak w przypadku mleka, jest szansa na wzrost eksportu do krajów bałkańskich: Chorwacji, Serbii, Bośni i Hercegowiny oraz Macedonii. Problemem może być jednak reorientacja eksportu owoców i warzyw świeżych, dla których kierunek rosyjski – poza unijnym – był drugim naturalnym rynkiem zbytu. Opłacalność sprzedaży mogą ograniczać trudności logistyczne, a także duża konkurencja zarówno lokalna, jak i zagraniczna. Według Departamentu Współpracy Dwustronnej w resorcie gospodarki największe szanse zbytu na rynkach alternatywnych mają polskie jabłka. Zwłaszcza w Chinach, Indiach, Indonezji, Algierii, Egipcie, Maroku, Emiratach, Turcji, Kanadzie, USA i Chorwacji.
Jako duży ministerstwo określiło potencjał wzrostu eksportu mięsa, zwłaszcza wieprzowego i wołowego. Ale organizacje producentów wskazują, że mimo dużego popytu na polskie produkty mięsne sprzedaż hamują ograniczenia administracyjne. – Już wcześniej eksportowaliśmy wieprzowinę na Daleki Wschód, zwłaszcza do Chin. Ale od lutego rynki tamtego regionu są zamknięte z powodu wykrycia w Polsce w lutym przypadków afrykańskiego pomoru świń – przypomina prezes Związku Polskie Mięso Witold Choiński. Zwraca także uwagę, że eksport polskiej wołowiny na bardzo chłonny rynek krajów arabskich jest wyhamowywany wprowadzonym w Polsce zakazem uboju rytualnego.
Problemem jest także uzyskanie na części rynków certyfikatów dla polskich produktów. Przykładem jest RPA, gdzie moglibyśmy sprzedawać spore ilości drobiu i wieprzowiny. WPHI w Johannesburgu ocenia, że eksport tych produktów na rynek RPA mógłby sięgnąć 20–30 mln dolarów rocznie. – Od ponad roku mocno zabiegamy o wydanie niezbędnych świadectw weterynaryjnych. Ale idzie to zbyt wolno – przyznaje kierownik WPHI Andrzej Krężel.