2014 rok przyniósł w Chinach wzrost o 12,5 proc. składanych patentów. Już czwarty raz pod rząd kraj pozostaje liderem światowego rankingu patentowego. Zwiększa się także liczba pracowników zatrudnianych w firmach zajmujących się własnością intelektualną. Przykładowo w Huawei 10 lat temu zajmowało się tym 20 osób, obecnie już ponad 300.
Koniec z „made in China"
Metka z napisem „made in China" od lat wiązała się z czymś, co kojarzyło się z jakością niższą od zachodniej. Chińszczyzna miała się szybko psuć, a na dodatek często wiązała się z towarem podrabianym. W kraju istniała od lat kultura związana z powielaniem technologii i wzornictwa podpatrzonych za granicą. Niezależnie od faktu, czy miał to być znany na świecie wzór czołowej marki odzieżowej, czy amerykańska technologia stealth ukradziona wraz ze szczątkami wraku samolotu F-1117 wykupionego od Serbów podczas wojny na Bałkanach. Chińskie wiązało się z podrabianym, z towarem w rodzimym języku oznaczanym jako shanzhai.
Obecnie rząd ma poważne plany, by ze swoich zakładów produkcyjnych uczynić centra pełne narodowej technologii tworzonej w zgodzie ze światowymi standardami poszanowania własności intelektualnej. Chińskie krajowe biuro ds. IP (Intellectual Property, własność intelektualna) z dumą ogłosiło niedawno, że w 2014 roku zgłoszono blisko milion nowych patentów (dokładnie 928 tys.). W ciągu ostatniej dekady liczba nowych wniosków patentowych wzrosła aż siedmiokrotnie. Pierwszy raz w historii zaczynają pojawiać się informacje o sporach odnośnie praw do zgłaszanych technologii, do których dochodzi pomiędzy chińskimi firmami. W ubiegłym roku prawdopodobnie takie sprawy rozpoczynały się między koncernami ZTE a Xiaomi. Podobnie na drogę sądową występowano także na linii chińscy producenci smartfonów a amerykański Apple czy południowokoreański Samsung. Według oficjalnych danych przed dwoma laty w Chinach do sądów wniesiono ponad 88 tys. spraw cywilnych poświęconych sprawom własności intelektualnej, podczas gdy w samej Japonii jedynie 550.
Nowe podejście
Zmiana w oficjalnym podejściu do podróbek i nielegalnemu pozyskiwaniu IP pojawiła się już w 2008 roku. Chińska rada ministrów przyjęła wówczas strategię odnośnie stanu własności intelektualnej w kraju, której celem było znaczne zwiększenie obowiązujących standardów i dobrych praktyk w przeciągu 5 lat. Zgodnie z nowymi wytycznymi firmy zajmujące się nowymi technologiami podlegały także bardzo korzystnym ulgom podatkowym, ale zachętą do występowania o nie było właśnie zgłaszanie własnych patentów.
Liderem chińskiego rynku patentowego była firma Huawei, zajmująca obecnie czwarte miejsce w rankingu producentów smartfonów na świecie. Jednym ze sposobów, który sprawdza się w walce o zwiększanie bazy praw do nowych technologii jest tzw. cross-licencjonowanie, które umożliwia kilku firmom dostęp do patentów zgłaszanych przez inne. Obecnie kolejnym wyzwaniem przed pobudzonym do życia i dalszego rozwoju środowiskiem IP pozostaje polepszenie jakości zgłaszanych wniosków. Muszą one być konkurencyjne wobec już istniejących i ich jakość nie może bazować jedynie na ilości. Chiny wówczas pozostaną patentowym liderem jedynie na papierze, ponieważ w praktyce przedsiębiorstwa i tak będą zmuszone korzystać, czyli w rzeczywistości kupować, technologie od zagranicznych firm.