Legislacyjny chaos zniweczy plan uruchomienia wiatraków

Dwie różne ustawy regulują tę samą materię. Gminy sobie nie poradzą, pieniędzy z Unii nie będzie.

Publikacja: 13.02.2023 03:00

Legislacyjny chaos zniweczy plan uruchomienia wiatraków

Foto: Adobe Stock

Eksperci ostrzegają: ustawodawca uznał, że nie wystarczy napisać ustawę o wiatrakach czy o zagospodarowaniu przestrzennym aby odhaczyć kamienie milowe z KPO. Trzeba je jeszcze skutecznie wdrożyć. A dziś to nierealne.

– Jeżeli w gminie będę chciał zapewnić mieszkańcom np. tańszy prąd i postawić wiatraki 700 m od zabudowy w jednej i 700 m od drugiej gminy, i wypadnie to na ich granicy, będę musiał zatwierdzić plan z mieszkańcami obu gmin. To niemal niewykonalne – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. Skutek będzie gorszy od „poprawki Suskiego”. Żaden wiatrak w Polsce przez to nie stanie.

Czytaj więcej

Wojciech Tumidalski: Państwo teoretyczne z wiatrakami w tle

Radczyni prawna dr Joanna Dziedzic-Bukowska i urbanista Filip Sokołowski po przeanalizowaniu obu projektów ustaw oceniają, że regulacje wchodzą sobie w paradę.

Wójt sobie, Pan sobie

Problemem dla skutecznej realizacji inwestycji będą już różnice przepisów ws. konsultacji społecznych.

– Projekt zmiany ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych zakłada nie tylko wydłużone względem aktualnych terminy uzgodnień i zbierania uwag, ale też wprowadza dodatkowe konsultacje społeczne i to już 30 dni po podjęciu uchwały intencyjnej. A w projekcie zmiany ustawy o planowaniu przestrzennym jest propozycja postępowania uproszczonego dla sporządzenia planu miejscowego – wskazuje urbanista Filip Sokołowski.

Nie można stanowić prawa, wybierając sobie procedury, które nam akurat pasują, raz z jednej raz z drugiej ustawy. Trzeba się zdecydować.

– Nie do końca jest dla mnie uzasadnione tak mocne wydłużanie konsultacji społecznych w przypadku lokalizowania elektrowni wiatrowych względem innych OZE. Przecież w myśl art. 27b ust. 1 projektu nowelizacji upzp można nawet zastosować procedurę uproszczoną sporządzenia i uchwalenia planu miejscowego. Wtedy termin konsultacji społecznych można skrócić nawet do 14 dni – uzasadnia mecenas Dziedzic-Bukowska.

Samorządowcy nie kryją konsternacji. Już dziś mówią, że nie będą wiedzieli, jak w ogóle się zabrać do planowania przestrzennego. I to nie tylko na etapie podejmowania decyzji o budowie wiatraka na granicy gmin.

– Znalezienie gruntu o odpowiednich warunkach wietrzności, posiadającego uchwalony plan miejscowy (MPZP) przewidujący lokalizację farmy wiatrowej i położonego w odpowiedniej odległości od gospodarstw domowych, infrastruktury energetycznej już teraz jest kosmicznie trudne – uważa Marek Wójcik.

Zbyt biedne KPO

Zanim jednak gminy pokłócą się o wiatraki, do końca 2025 r. będą musiały uchwalić plan ogólny. Jeśli tego nie zrobią, wygaśnie obowiązujące na ich terenie studium mówiące o tym, jak prowadzić zagospodarowanie przestrzenne. Co więcej, w gminach, w których plan ogólny po 1 stycznia 2026 r. nie zostanie uchwalony, nie będzie możliwe uchwalanie planów miejscowych ani wydawanie warunków zabudowy (w tym decyzji o lokalizacji inwestycji, np. o budowie wiatraka). A taka właśnie sytuacja oznaczałaby paraliż inwestycyjny.

– Do tego koszty planistycznej rewolucji w skali kraju będą ogromne – wskazuje radczyni prawna Agata Legat z kancelarii Dr Krystian Ziemski & Partners. W KPO na ten cel zaplanowano 248 mln zł, czyli średnio ok. 100 tys. na jeden plan ogólny.

Tak szybko tyle planów

Już teraz urbaniści zapowiadają, że to wyceny co najwyżej dla małej gminy. Dodatkowo powstaje wątpliwość co do możliwości uchwalenia w jednym czasie planów ogólnych dla wszystkich gmin przy ograniczonej dostępności urbanistów, którzy mogą je przygotować.

Skutki nieuchwalenia planów będą najbardziej dotkliwe dla właścicieli terenów nieobjętych miejscowymi planami. Wtedy bowiem zniknie możliwość wydania decyzji WZ. W rezultacie, nawet jeżeli budowa wiatraków zostanie odblokowana przez liberalizację 10H, to za chwilę może być ponownie zablokowana przez brak planów.

– A to będzie blokada na kolejne lata – uważa Filip Sokołowski, urbanista, właściciel UrbanConsulting.

Etap legislacyjny: przed zatwierdzeniem przez rząd

Opinia dla „Rzeczpospolitej”

Bartłomiej Kupiec ekspert stowarzyszenia „Z energią o prawie” ds. energetyki wiatrowej

Problemów gmin z drożyzną usług urbanistycznych, a zatem ze skutecznym uchwaleniem planów i realizacją inwestycji nie rozwiążą też inwestorzy. Zgodnie z art. 6 nowelizowanej ustawy „antywiatrakowej” inwestor może zobowiązać się, w drodze umowy zawartej z gminą, do poniesienia kosztów sporządzenia lub zmiany studium lub sporządzenia lub zmiany planu miejscowego w całości lub w części, w zakresie niezbędnym do realizacji tej inwestycji.

Jednakże przedmiotem umowy nie może być sposób określenia polityki przestrzennej gminy, w tym lokalnych zasad zagospodarowania przestrzennego ustalanych w zmienionym studium, jak również sposób rozstrzygnięcia wniosków i uwag do projektu studium lub jego zmiany – w przypadku gdy umowa dotyczy sporządzenia lub zmiany studium oraz sporządzenia lub zmiany planu miejscowego.

Eksperci ostrzegają: ustawodawca uznał, że nie wystarczy napisać ustawę o wiatrakach czy o zagospodarowaniu przestrzennym aby odhaczyć kamienie milowe z KPO. Trzeba je jeszcze skutecznie wdrożyć. A dziś to nierealne.

– Jeżeli w gminie będę chciał zapewnić mieszkańcom np. tańszy prąd i postawić wiatraki 700 m od zabudowy w jednej i 700 m od drugiej gminy, i wypadnie to na ich granicy, będę musiał zatwierdzić plan z mieszkańcami obu gmin. To niemal niewykonalne – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. Skutek będzie gorszy od „poprawki Suskiego”. Żaden wiatrak w Polsce przez to nie stanie.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP