Wkrótce będziemy mogli obchodzić okrągłą, dziesiątą rocznicę rozmowy, jaką latem 2013 roku odbyli ówczesny szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz z kierującym wówczas Narodowym Bankiem Polskim Markiem Belką. „Państwo polskie istnieje teoretycznie. Praktycznie nie istnieje – dlatego że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością. Tam, gdzie państwo działa jako całość, ma zdumiewającą skuteczność” – diagnozował minister Sienkiewicz, postulując, by w sprawie „tłustych misiów”, które chcą państwo okradać, wszystkie jego organy działały zgodnie. „No to masz w nas absolutnego sojusznika, to jest rzecz, która nas, można powiedzieć, prześladuje wręcz, ten brak współpracy instytucji państwowych” – odpowiadał profesor Belka.

Zostawmy kontekst i mało chwalebne okoliczności nagrania tej rozmowy. Diagnoza niestety jest trafna do dziś, a „rozkichanie” struktur, o czym wtedy mówił Bartłomiej Sienkiewicz, następuje już nawet na etapie prac rządowych przy uchwalaniu ustaw, które są ze sobą sprzeczne. Nie mówiąc już o współpracy rządu z samorządem lokalnym. Tak słabo przyjął się w naszej ojczyźnie artykuł 10 Konstytucji RP, nakładający obowiązek współdziałania ze sobą różnych władz.

Czytaj więcej

Legislacyjny chaos zniweczy plan uruchomienia wiatraków

Polityczny klincz między PiS a Solidarną Polską widać w sprawie wiatraków. Od dawna wiadomo, że partia Zbigniewa Ziobry tak mocno sprzeciwiła się ich budowie, że jest teraz ofiarą skuteczności własnej determinacji i w rządzie chyba już nie wiedzą, jak wyjść z tego impasu.

A wiatraki muszą w końcu być wznoszone, byśmy uniezależnili się energetycznie od węgla i spełnili kamień milowy do KPO – nie mniej ważny niż praworządność. O ile rządzący wszem wobec otrąbili sukces z ustawą wiatrakową (musi jeszcze przejść przez Senat), to niechętnie mówią o innej. Rząd wciąż debatuje nad projektem ustawy o planowaniu przestrzennym, która wywróci do góry nogami wszystko, co będzie osiągalne dzięki ustawie wiatrakowej, wprowadzając różne i sprzeczne terminy konsultacji dla gmin. A tymczasem Bruksela, badając, czy spełniliśmy kamień milowy, nie będzie patrzeć, jak nazywa się ustawa, tylko czy działa, czyli w tym przypadku, czy budowane są nowe wiatraki. Bo o to chodzi w praworządności, obojętnie, w której dziedzinie.