Komu Japończycy płacą najwięcej

Wśród dziesięciu najlepiej opłacanych menedżerów znalazło się aż ośmiu cudzoziemców

Publikacja: 22.07.2016 09:36

W 2015 roku liderem rankingu najhojniej wynagradzanych szefów japońskich korporacji był Hindus Nikesh Arora z Softbanku, pełniący wówczas w tej firmie funkcję głównego menedżera operacyjnego (COO). Zainkasował on wówczas ponad 8 miliardów jenów , czyli 76 milionów dolarów amerykańskich.

Tuż za nim uplasował się Joseph DePinto, dyrektor w Seven & i Holdings Co. a trzecia lokata przypadła Ronaldowi Fisherowi, dyrektorowi w Softbanku. Obaj są Amerykanami, a łącznie zarobili zaledwie połowę tego co były już menedżer Softbanku.

W czołowej dziesiątce znaleźli się jeszcze Brazylijczyk Carlos Ghosn, prezes Nissana, Francuz Christophe Weber z Takeda Pharmaceutical, Amerykanin Jack Domme (Hitachi Data Systems), Francuz Didier Loroy (Toyota Motor), dwaj Japończycy - Yoshiharu Inaba (Fanuc) i Kazuo Hirai (Sony) oraz zamykający pierwszą dziesiątkę Timothy Andree (Dentsu), kolejny przedstawiciel Stanów Zjednoczonych. .

Szczodre honorowanie menedżerów na modłę amerykańską w Japonii przez długi czas pozostawało swoistym tabu, a zwykle najwięcej zarabiali zasiedziali w firmach bossowie dzięki awansom w których kluczową role odgrywał staż.

- Tradycyjnie po japońskich pracownikach oczekiwano, iż długo będą pracować w firmie a ich zarobki miały zależeć od wieku a nie od wyników – wskazuje Ryota Kimura, menedżer Japan Exchange Group i jej główny przedstawiciel w Nowym Jorku. Cudzoziemcy, jak zauważa, nie pasują do tego systemu.

W Stanach Zjednoczonych menedżerowie skorzystali na zmianie systemu wynagradzania, kiedy gotówkę zastąpiły programy premiowe bazujące na akcjach powiązane z wynikami korporacji. W ostatnich dziesięcioleciach ich łączne zarobki ostro poszybowały w górę, także dzięki dobrej koniunkturze na giełdach. Awanse czy zmiana pracodawcy często są związane z bonusami bądź specjalnymi nagrodami w postaci akcji.

W Japonii awanse tradycyjnie były uzależnione od stażu co eliminowało możliwość lepszego zarobku dzięki zmianie ról. Szefowie czuli się bezpieczniej na swoich posadach niż ich konkurenci z państw Zachodu, a system krzyżowych powiązań akcjonariuszy tworzył statyczne środowisko nie sprzyjające zmianom.

Jednak niektóre firmy postanowiły zerwać z tym systemem by pozyskać zagranicznych specjalistów. Arora do Softbanku przyszedł z Google Inc i w 2014 roku był jednym z najlepiej opłacanych szefów na świecie zarabiając łącznie 16,6 miliarda jenów. W Japonii był to rekord. Arora nie spełnił oczekiwań udziałowców, gdyż akcje od jego nominacji dwa lata spadały i doszło do rozstania.

Zmiany w systemie wynagradzania menedżerów w Japonii mogą przyspieszyć dzięki inicjatywie rządu. W minionym roku wprowadzono zmiany w ładzie korporacyjnym mające zwiększyć zwrot dla inwestorów, zapewnić większe zróżnicowanie w składach zarządów oraz rad nadzorczych i przejrzystość. Kodeks ten zwiera też zalecenia by menedżerowie byli wynagradzani nie tylko w gotówce, ale także w akcjach. Część wynagrodzeń ma być uzależniona od osiągnięcia długofalowych celów.

W. Z. Bloomberg

W 2015 roku liderem rankingu najhojniej wynagradzanych szefów japońskich korporacji był Hindus Nikesh Arora z Softbanku, pełniący wówczas w tej firmie funkcję głównego menedżera operacyjnego (COO). Zainkasował on wówczas ponad 8 miliardów jenów , czyli 76 milionów dolarów amerykańskich.

Tuż za nim uplasował się Joseph DePinto, dyrektor w Seven & i Holdings Co. a trzecia lokata przypadła Ronaldowi Fisherowi, dyrektorowi w Softbanku. Obaj są Amerykanami, a łącznie zarobili zaledwie połowę tego co były już menedżer Softbanku.

Pozostało 82% artykułu
Finanse
Blisko przesilenia funduszy obligacji długoterminowych
Finanse
Babciowe jeszcze w tym roku. Ministerstwo zapewnia, że ma środki
Finanse
Wschodzące gwiazdy audytu według "Rzeczpospolitej"
Finanse
Szanse i wyzwania na horyzoncie
Finanse
Badania w czasach niepewności