Drogie euro może wywołać kolejną falę pozwów

Rosnące raty kredytów w europejskiej walucie skłonią część klientów do podważania umów w sądach, lecz skala tego zjawiska będzie dużo mniejsza niż w przypadku franków.

Publikacja: 22.11.2021 21:46

Drogie euro może wywołać kolejną falę pozwów

Foto: Bloomberg

W poniedziałek za euro płacono już 4,72 zł, najwięcej od 12 lat. Przez rok kurs EUR/PLN urósł o 5,4 proc., a przez dwa lata – o 9,6 proc. To nie-korzystna wiadomość dla klientów spłacających kredyty w tej walucie, bo rośnie ich dług w złotych i miesięczne raty. Głównie sprawa dotyczy kredytów mieszkaniowych w tej walucie.

Rzeczpospolita

Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że na koniec września kredyty tego typu były warte 21,9 mld zł, czyli dość niewiele w porównaniu z hipotekami we frankach wartych około 96 mld zł. Do tej pory kredyty te spłacały się bardzo dobrze, do czego przyczyniła się dużo większa stabilność kursu EUR/PLN i niskie stopy procentowe w europejskiej walucie (a jednocześnie przez lata rosło średnie wynagrodzenie Polaków). Kurs euro do tej pory rósł w mniejszym stopniu niż we frankach i wzrost ten rozłożony był na dłuższy okres. Poza tym większość sprzedaży tych kredytów przypadła na lata po 2009 roku, który przyniósł duże osłabienie franka i był kubłem zimnej wody dla rynku tych hipotek.

Czytaj więcej

Złoty w błędnym kole. Kurs euro wystrzelił najwyżej od 12 lat

Silniejszy bodziec

Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że od początku 2010 r. do końca sierpnia bieżącego roku udzielono 92,4 tys. umów hipotek w euro wartych łącznie 33 mld zł, z czego 25,5 mld zł przypadło na lata 2010 i 2011 (udzielane są do teraz, ale tylko osobom mającym dochody w tej walucie, a miesięczna sprzedaż to już jedynie 40–60 mln zł).

– Pod względem liczby kredytów mieszkaniowych w euro najwięcej udzielono ich w 2010 r. Wartość czynnych kredytów w tej walucie wynosi na koniec października 19,5 mld zł. Z tego 87 proc. to kredyty udzielone od 2010 r. – podkreśla Sławomir Nosal, kierownik zespołu analiz portfelowych w BIK.W 2010 r. za euro płacono 3,8–4,1 zł, więc do teraz waluta a umocniła się o co najmniej 15 proc. do maksymalnie 25 proc.

Czytaj więcej

Paweł Rożyński: Słaby złoty na własne życzenie

Najczęściej jednak kurs w latach 2010–2011 oscylował wokół 4 zł, co oznacza umocnienie o 18 proc. To wprawdzie wciąż zdecydowanie mniej niż w przypadku hipotek frankowych, gdzie umocnienie waluty sięga średnio 75 proc., a maksymalnie nawet 130 proc., ale już może stanowić motywację dla klientów spłacających hipoteki w euro do składania pozwów przeciwko bankom i żądania unieważnienia umów (szczególnie że to prawdopodobnie nie koniec osłabienia złotego). Do tej pory tego nie robili, bo nie mieli bodźca ekonomicznego. W przeciwieństwie do frankowiczów, którzy zalewają banki pozwami i na koniec listopada w sądach może być już 75 tys. toczących się spraw (co stanowiłoby 18,5 proc. czynnych umów tego typu). Mniejszy wzrost kursu euro niż franka powoduje, że korzyści z ewentualnego unieważnienia umowy nie są tak duże dla klienta spłacającego kredyt w tej pierwszej walucie jak dla frankowicza.

Większy napływ pozwów kredytobiorców w euro mógłby pojawić się nie tylko wraz z umocnieniem tej waluty. Mogłoby do niego dojść także wtedy, gdyby sądy powszechnie godziły się na to, aby klienci nie zwracali bankowi pożyczonego kapitału (otrzymaliby dzięki temu de facto mieszkanie za darmo). Jednak orzecznictwo wskazuje, że to prawdopodobnie mało realny scenariusz. Z drugiej strony już „tylko” unieważnienie umowy kredytu w euro i zwrot kapitału bez odsetek (o co także toczy się spór i górę w tym zakresie biorą dotychczas klienci) prawdopodobnie przy obecnych kursach może skłonić niektórych klientów do złożenia pozwu (mieliby przez dekadę darmowy kredyt na mieszkanie, którego cena prawdopodobnie wyraźnie urosła).

Frankowe raty w górę

Przedstawiciele kancelarii prawnych, z którymi rozmawialiśmy, wskazują, że mało mają zgłoszeń od klientów spłacających hipoteki w innych walutach niż frank. Pojawiają się próby podważania umów w euro i dolarach, które są w większości przypadków podobnie skonstruowane jak frankowe, ale to wciąż nisza. Z danych KNF wynika, że w pozostałych walutach hipoteki są warte 6,8 mld zł (prawdopodobnie gros z tej kwoty to dolar). Kwota ta systematycznie rośnie, jeszcze w 2015 r. było to3 mld zł, a dekadę temu – 2 mld zł. To sugeruje, że kredyty te wciąż są udzielane, a skoro tak, to zaciągają je osoby osiągające dochody w tych walutach, więc w kontekście osłabienia złotego wzrost tego portfela nie powinien być problemem dla banków. W poniedziałek kurs franka dotarł do rekordowych 4,5 zł i – jak obliczyli analitycy Expandera – zadłużenie z tytułu kredytu udzielonego w styczniu 2008 r., pomimo prawie 14 lat spłaty, wzrosło z początkowych 300 tys. zł do 371 tys. zł.

Czytaj więcej

Stanisław Kluza, były minister finansów: Polsce grozi inflacja dwucyfrowa

Tylko przez ostatnie pół roku rata tego kredytu z powodu umocnienia szwajcarskiej waluty urosła z 1834 zł miesięcznie do 2022 zł. To oznacza, że frankowicze płacą najwyższe raty w historii mimo spłaty kredytów od kilkunastu lat. Do tej pory frankowicz w takim kredycie spłacił raty warte łącznie 283 tys. zł. Osoba spłacająca analogiczną hipotekę złotową zapłaciła 252 tys. zł. Frankowicz spłacił więc o 31 tys. zł więcej. Dodatkowo z każdym miesiącem ta różni ca się powiększa, bo raty kredytów we frankach są znacznie wyższe niż w złotych i ich pozostające do spłaty zadłużenie jest większe (we frankowym to 361 tys. zł, w przypadku kredytu złotowego jest to 202 tys. zł).

W poniedziałek za euro płacono już 4,72 zł, najwięcej od 12 lat. Przez rok kurs EUR/PLN urósł o 5,4 proc., a przez dwa lata – o 9,6 proc. To nie-korzystna wiadomość dla klientów spłacających kredyty w tej walucie, bo rośnie ich dług w złotych i miesięczne raty. Głównie sprawa dotyczy kredytów mieszkaniowych w tej walucie.

Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że na koniec września kredyty tego typu były warte 21,9 mld zł, czyli dość niewiele w porównaniu z hipotekami we frankach wartych około 96 mld zł. Do tej pory kredyty te spłacały się bardzo dobrze, do czego przyczyniła się dużo większa stabilność kursu EUR/PLN i niskie stopy procentowe w europejskiej walucie (a jednocześnie przez lata rosło średnie wynagrodzenie Polaków). Kurs euro do tej pory rósł w mniejszym stopniu niż we frankach i wzrost ten rozłożony był na dłuższy okres. Poza tym większość sprzedaży tych kredytów przypadła na lata po 2009 roku, który przyniósł duże osłabienie franka i był kubłem zimnej wody dla rynku tych hipotek.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse
Co się dzieje z cenami złota? Ma być jeszcze drożej
Finanse
Blisko przesilenia funduszy obligacji długoterminowych
Finanse
Babciowe jeszcze w tym roku. Ministerstwo zapewnia, że ma środki
Finanse
Wschodzące gwiazdy audytu według "Rzeczpospolitej"
Finanse
Szanse i wyzwania na horyzoncie