– W artykule szóstym ustawy o doręczeniach elektronicznych jest przepis, że jeżeli występują przesłanki techniczne, można zrobić wyjątek od e-doręczeń. Ale to czarny scenariusz, który – mam nadzieję – nie wydarzy się, choć jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność – tłumaczy nam Dariusz Standerski.
Jak przyznaje, to „z pewnością będzie trudne zadanie dla Poczty”. – Ale tak jest z każdym wdrażanym systemem, który startuje po raz pierwszy – zastrzega wiceminister.
Cyfrowy polecony wyprze papier. Kto musi mieć e-skrzynkę?
W Polsce e-skrzynka staje się tą preferowaną, a w przypadku części firm i instytucji posiadanie adresu do doręczeń elektronicznych (ADE) od nowego roku wręcz jest wymagane – to systemowe rozwiązanie, które ma stać się głównym kanałem komunikacji, stanowiąc elektroniczny odpowiednik listu poleconego za potwierdzeniem odbioru. Usługa e-Doręczenia, prawnie równoważna z tradycyjną przesyłką rejestrowaną, ma usprawnić obieg dokumentów między podmiotami publicznymi, obywatelami i biznesem. W pierwszej kolejności do systemu włączane są organy administracji rządowej i inne organy władzy państwowej – na liście podmiotów zobligowanych do cyfrowego odbierania i nadawania korespondencji znajdują się m.in. kluczowe instytucje, takie jak Zakład Ubezpieczeń Społecznych, Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego oraz Narodowy Fundusz Zdrowia czy jednostki samorządu terytorialnego. Obowiązek korzystania z e-Doręczeń dotyczy też wykonujących zawody zaufania publicznego, a więc adwokatów, radców prawnych czy notariuszy, jak i podmioty niepubliczne rejestrujące się w Krajowym Rejestrze Sądowym (firmy z sektora MŚP, zarejestrowane w CEIDG przed 2025 r., zostaną objęte tym obowiązkiem od 1 października 2026 r.). Ponadto od października 2029 r. do grona użytkowników e-Doręczeń dołączą sądy, trybunały, komornicy, prokuratura, organy ścigania oraz Służba Więzienna.
W Polsce rynek tradycyjnych listów od lat szybko się kurczy. Przesyłki listowe, które były jeszcze niedawno fundamentem biznesu PP, dziś stanowią niecałe 37 proc. rodzimego rynku pocztowego. Od 2020 r. wolumen papierowej korespondencji skurczył się o jedną czwartą. O ile firmy i instytucje w naszym kraju żegnają się z taką tradycyjną formą komunikacji, zwykli nadawcy i odbiorcy wciąż mogą listy wysyłać i otrzymywać. Choć rewolucja zajrzy pewnie i tu.
Jaka przyszłość poczty?
Pytanie zadają sobie operatorzy i rządy wielu państw. Znika rynek listowy, zaś nie wszyscy zadbal...
W Danii, gdzie poziom zaawansowania cyfrowego społeczeństwa jest wyższy, ta zmiana właśnie się dokonuje. Kraj ten od lat konsekwentnie rozwija rozwiązania cyfrowe w komunikacji na linii państwo–obywatel. Ponad 90 proc. Duńczyków aktywnie korzysta z tzw. Digital Post – to rządowa platforma, która stała się podstawowym kanałem komunikacji (to tam trafiają decyzje podatkowe, wezwania, mandaty czy inne informacje urzędowe, skutecznie eliminując potrzebę papierowego awizo). W obliczu tak powszechnej cyfryzacji, utrzymywanie fizycznych listonoszy stało się anachronizmem. Proces, który rozpocznie się oficjalnie 1 czerwca 2025 r. od usuwania charakterystycznych czerwonych skrzynek pocztowych. 18 grudnia Duńczycy mieli ostatnią szansę na nadanie zwykłego listu, do 29 grudnia przyjmowane są jeszcze przesyłki specjalne, takie jak listy polecone czy te z potwierdzeniem odbioru, ale 30 grudnia listonosze po raz ostatni wyruszą w trasy. Od 1 stycznia nowego roku PostNord Danmark, operator będący częścią szwedzko-duńskiego koncernu, całkowicie wycofuje się z rynku listowego, by skupić się wyłącznie na obsłudze paczek (w Szwecji listy nadal będą dystrybuowane, choć w systemie co drugi dzień). Decyzja ta kończy ponad 400-letnią tradycję doręczania listów w tym kraju.