Konflikty topią złotego. Radzi sobie wyraźnie gorzej niż np. węgierski forint

Podwyżki stóp procentowych przez RPP nie zapobiegły słabości waluty. To utrudnia walkę z inflacją.

Aktualizacja: 18.11.2021 20:59 Publikacja: 17.11.2021 21:00

Konflikty topią złotego. Radzi sobie wyraźnie gorzej niż np. węgierski forint

Foto: Adobe Stock

W ciągu kilku dni kurs euro skoczył z niespełna 4,60 do 4,66 zł, a kurs dolara z niecałych 4 zł do 4,11 zł. Za te waluty minimalnie więcej trzeba było zapłacić także w pierwszych miesiącach pandemii. Ale analitycy podkreślają, że jeśli kurs euro przebije 4,68 zł, to w krótkim czasie mógłby dojść nawet w okolice 4,90 zł. Tak wysoko był poprzednio krótko w 2009 r. Kurs franka już teraz, biorąc pod uwagę stan na koniec dnia, jest na rekordowym poziomie.

– Zmiany kursów walut są zawsze efektem splotu wielu czynników. Mamy słabe relacje z UE, kryzys migracyjny na granicy, głęboko ujemne realne stopy procentowe, a do tego kryzys w Turcji. Wszystko to składa się na słabość polskiej waluty. Niemniej to, co widzimy w ostatnich dniach, jest moim zdaniem przede wszystkim efektem sytuacji na globalnym rynku walutowym – mówi „Rzeczpospolitej" Przemysław Kwiecień, główny ekonomista X-Trade Brokers.

Czytaj więcej

Rekordowo drogi frank zły dla klientów i banków

rp.pl

Jak tłumaczy, ostatnie dni przyniosły wyraźne umocnienie dolara wobec euro, co jest podyktowane oczekiwaniami inwestorów, że amerykański bank centralny rozpocznie wcześniej cykl podwyżek stóp procentowych. A gdy euro traci wobec dolara, waluty z naszego regionu zwykle tracą wobec euro.

Złoty radzi sobie jednak ostatnio wyraźnie gorzej niż np. węgierski forint. To analitycy tłumaczą czynnikami wewnętrznymi: napiętą sytuacją na wschodniej granicy, sporem z UE i oddalającą się perspektywą napływu unijnych funduszy oraz mniej zdecydowaną niż w innych krajach reakcją banku centralnego na nadmierną inflację. – W Polsce nominalne stopy procentowe pozostają najniższe w regionie, co w połączeniu z nieczytelną komunikacją banku centralnego nie sprzyja polskiej walucie – zauważają eksperci Banku Millennium. – Inwestorzy dodają do kursu premię za ryzyko związaną ze sporem z KE i licznymi werbalnymi interwencjami NBP osłabiającymi złotego. Istnieje duża niepewność co do tego, czy NBP nie będzie ponownie próbował osłabiać waluty na przełomie roku – tłumaczył niedawno na łamach „Rzeczpospolitej" Jakub Borowski, główny ekonomista Crédit Agricole Bank Polska.

Czytaj więcej

Witold M. Orłowski: Niepewna przyszłość złotego

Tymczasem umocnienie polskiej waluty pomogłoby ograniczyć inflację. Skoro ten mechanizm nie działa, RPP prawdopodobnie będzie musiała bardziej podnosić stopy procentowe. Na domiar złego, jak zauważa Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium, słaby złoty zmniejsza atrakcyjność importu. – To ważny czynnik w kontekście inwestycji, bo ok. 25 proc. importu to dobra inwestycyjne – tłumaczy. Niemrawe odbicie inwestycji utrwala zaś proinflacyjny, oparty na konsumpcji model wzrostu gospodarczego.

W ciągu kilku dni kurs euro skoczył z niespełna 4,60 do 4,66 zł, a kurs dolara z niecałych 4 zł do 4,11 zł. Za te waluty minimalnie więcej trzeba było zapłacić także w pierwszych miesiącach pandemii. Ale analitycy podkreślają, że jeśli kurs euro przebije 4,68 zł, to w krótkim czasie mógłby dojść nawet w okolice 4,90 zł. Tak wysoko był poprzednio krótko w 2009 r. Kurs franka już teraz, biorąc pod uwagę stan na koniec dnia, jest na rekordowym poziomie.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse
Co się dzieje z cenami złota? Ma być jeszcze drożej
Finanse
Blisko przesilenia funduszy obligacji długoterminowych
Finanse
Babciowe jeszcze w tym roku. Ministerstwo zapewnia, że ma środki
Finanse
Wschodzące gwiazdy audytu według "Rzeczpospolitej"
Finanse
Szanse i wyzwania na horyzoncie