Rz: Ekipa Donalda Tuska chce rozpocząć reformę finansów publicznych w 2009 roku. W jej wyniku udział wydatków publicznych w PKB ma spaść w 2011 roku z 42,3 proc. PKB obecnie poniżej 40 proc. Czy takie ograniczenie można nazwać reformą?
Mirosław Gronicki: Nie nazwałbym takiej zapowiedzi reformą. Moim zdaniem prawdziwa reforma powinna polegać na wyeliminowaniu z życia publicznego zadań, które generują koszty, przeniesieniu ich do sfery prywatnej lub zlikwidowaniu. Państwo powinno się skupić na tym, aby świadczyć na najwyższym poziomie usługi w zakresie bezpieczeństwa, wojska, podstawowej edukacji i opieki zdrowotnej. Reszta powinna przejść w prywatne ręce. Na razie mówienie o ograniczeniu wydatków bez podawania obszarów, metod i środków osiągnięcia tego celu to tylko założenia, a nie reforma. Najpierw trzeba określić cel, potem zdefiniować zadania, określić koszty i skutki, jakie zmiany mają przynieść, i przystąpić do działania.
Czy cięcie wydatków sztywnych to nie jest za mało? Minister Gilowska proponowała również likwidację agencji, zakładów budżetowych i gospodarstw pomocniczych.
To był pomysł, który spotkał się z krytyką i oporem samych zainteresowanych. Ja jednak uważam, że likwidacja bądź outsourcing niektórych ich zadań, ale przeprowadzane z głową, są jak najbardziej pożądane. Jeśli można zmniejszyć koszty utrzymania zakładów czy gospodarstw, płacąc za samą usługę, to należy to zrobić. Zmiany, które proponowała Zyta Gilowska, mogły się jednak wiązać z zastąpieniem starych instytucji nowymi, a to byłoby niebezpieczne i nieefektywne. Pani profesor mówiła bowiem dużo o przestarzałych strukturach niektórych zakładów, ale nigdy nie wskazała, które to. Tak więc oszczędności, o których wówczas mówiono – ok. 10 mld zł brutto – może i były do osiągnięcia, ale nikt nigdy nie podał, jakie byłyby koszty tych zmian.
Rząd chce również obniżać deficyt sektora finansów publicznych do 1 proc. PKB oraz dług w relacji do PKB o 4 – 7 punktów procentowych w ciągu najbliższych trzech lat. Jakie są szanse powodzenia tych zamierzeń?