Rząd wciąż nie ma planu reformy finansów publicznych

- Moim zdaniem prawdziwa reforma finansów publicznych powinna polegać na wyeliminowaniu z życia publicznego zadań, które generują koszty, przeniesieniu ich do sfery prywatnej lub zlikwidowaniu - twierdzi Mirosław Gronicki, ekonomista, minister finansów w rządzie Marka Belki w rozmowie z "Rz".

Aktualizacja: 07.03.2008 03:11 Publikacja: 07.03.2008 03:09

Rz: Ekipa Donalda Tuska chce rozpocząć reformę finansów publicznych w 2009 roku. W jej wyniku udział wydatków publicznych w PKB ma spaść w 2011 roku z 42,3 proc. PKB obecnie poniżej 40 proc. Czy takie ograniczenie można nazwać reformą?

Mirosław Gronicki: Nie nazwałbym takiej zapowiedzi reformą. Moim zdaniem prawdziwa reforma powinna polegać na wyeliminowaniu z życia publicznego zadań, które generują koszty, przeniesieniu ich do sfery prywatnej lub zlikwidowaniu. Państwo powinno się skupić na tym, aby świadczyć na najwyższym poziomie usługi w zakresie bezpieczeństwa, wojska, podstawowej edukacji i opieki zdrowotnej. Reszta powinna przejść w prywatne ręce. Na razie mówienie o ograniczeniu wydatków bez podawania obszarów, metod i środków osiągnięcia tego celu to tylko założenia, a nie reforma. Najpierw trzeba określić cel, potem zdefiniować zadania, określić koszty i skutki, jakie zmiany mają przynieść, i przystąpić do działania.

Czy cięcie wydatków sztywnych to nie jest za mało? Minister Gilowska proponowała również likwidację agencji, zakładów budżetowych i gospodarstw pomocniczych.

To był pomysł, który spotkał się z krytyką i oporem samych zainteresowanych. Ja jednak uważam, że likwidacja bądź outsourcing niektórych ich zadań, ale przeprowadzane z głową, są jak najbardziej pożądane. Jeśli można zmniejszyć koszty utrzymania zakładów czy gospodarstw, płacąc za samą usługę, to należy to zrobić. Zmiany, które proponowała Zyta Gilowska, mogły się jednak wiązać z zastąpieniem starych instytucji nowymi, a to byłoby niebezpieczne i nieefektywne. Pani profesor mówiła bowiem dużo o przestarzałych strukturach niektórych zakładów, ale nigdy nie wskazała, które to. Tak więc oszczędności, o których wówczas mówiono – ok. 10 mld zł brutto – może i były do osiągnięcia, ale nikt nigdy nie podał, jakie byłyby koszty tych zmian.

Rząd chce również obniżać deficyt sektora finansów publicznych do 1 proc. PKB oraz dług w relacji do PKB o 4 – 7 punktów procentowych w ciągu najbliższych trzech lat. Jakie są szanse powodzenia tych zamierzeń?

Jeśli rzeczywiście uda się obniżyć udział wydatków sztywnych w PKB, to spadnie także deficyt. Ale na razie nie znamy środków do osiągnięcia tego celu. Sama likwidacja wcześniejszych emerytur może się okazać niewystarczająca, trzeba radykalnie ograniczyć liczbę osób, które będą mogły korzystać z pomostówek.

Jakie dodatkowe przedsięwzięcia powinien podjąć rząd?

Świadczenia i transfery socjalne to źródło największych problemów, gdyby udało się je przyciąć, to byłby duży sukces. Jednak aby to się udało, reformy muszą rozpocząć wszystkie resorty, a tam na razie nie słychać o podejmowaniu koniecznych działań. Wydatki publiczne muszą być stale przeglądane pod kątem ich efektywności. Kto, ile i na co wydaje i ile to kosztuje. U nas na razie tylko się o tym mówi, a nikt tego nie robi. Od powtarzania formułek nie przybędzie pieniędzy. Trzeba w końcu odpowiedzieć sobie na pytanie, czy Polskę stać na takie świadczenia socjalne, jakie obecnie oferuje.

Zdaniem Leszka Balcerowicza bez ograniczenia wydatków państwa nie ma szans na reformę podatków. – W Polsce mamy ogromnie rozdęte fiskalne państwo. W takim stanie Polska nie może być cudem gospodarczym – powiedział w czwartek podczas nadania mu tytułu doktora honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego. Dodał, że Polska jest jednym z ostatnich krajów regionu, które nie uprościły podatku dochodowego.

—pap

Rz: Ekipa Donalda Tuska chce rozpocząć reformę finansów publicznych w 2009 roku. W jej wyniku udział wydatków publicznych w PKB ma spaść w 2011 roku z 42,3 proc. PKB obecnie poniżej 40 proc. Czy takie ograniczenie można nazwać reformą?

Mirosław Gronicki: Nie nazwałbym takiej zapowiedzi reformą. Moim zdaniem prawdziwa reforma powinna polegać na wyeliminowaniu z życia publicznego zadań, które generują koszty, przeniesieniu ich do sfery prywatnej lub zlikwidowaniu. Państwo powinno się skupić na tym, aby świadczyć na najwyższym poziomie usługi w zakresie bezpieczeństwa, wojska, podstawowej edukacji i opieki zdrowotnej. Reszta powinna przejść w prywatne ręce. Na razie mówienie o ograniczeniu wydatków bez podawania obszarów, metod i środków osiągnięcia tego celu to tylko założenia, a nie reforma. Najpierw trzeba określić cel, potem zdefiniować zadania, określić koszty i skutki, jakie zmiany mają przynieść, i przystąpić do działania.

Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli