Powodem są obawy przed zbyt wyśrubowanymi wymaganiami funduszu – powiedział nieoficjalnie Market News International (MNI) wysoki przedstawiciel rządu w Atenach.
Jego zdaniem Grecy chętnie skorzystają z rad funduszu, ale nie chcą jego pieniędzy, zazwyczaj wypłacanych dopiero po spełnieniu wynegocjowanych kryteriów. Na pełne zaangażowanie MFW w rozwiązanie greckich kłopotów nalegała Unia Europejska. Z kolei inny przedstawiciel greckiego rządu, również anonimowy, zaprzeczył jakoby zmiana podejścia do udziału MFW miała być prawdą.
Rynki jednak uwierzyły przeciekowi i natychmiast ukarały euro. Kurs wspólnej waluty zaczął spadać. Wzrosły koszty ubezpieczenia greckiego długu. Za 10 mln greckich obligacji dziesięcioletnich trzeba będzie zapłacić aż 390 tys. euro. Wyższe jest też oprocentowanie obligacji dziesięcioletnich. Wzrosło z 6,95 do 7,1 proc.
Od szczytu w Brukseli premier Jeorjos Papandreu otrzymał informacje z MFW, jakie reformy musiałby wprowadzić rząd w zamian za środki funduszu. Według MNI warunki MFW są bardzo twarde i mogą doprowadzić do niepokojów społecznych. – Z niechęcią zostały one przyjęte przez członków gabinetu – mówił informator MNI. Jego zdaniem Grecy woleliby skorzystać z prostszego w realizacji rozwiązania europejskiego, bez udziału MFW, które szybciej dałoby efekty i byłoby prostsze do wdrożenia. – Niewykluczone, że Grecja będzie zmuszona do zwrócenia się do UE o bezpośrednią pomoc finansową – dodał.
Tyle że wspólny plan ratowania gospodarki Grecji zaproponowany przez UE i MFW jest postrzegany jako ostatnia deska ratunku dla rządu w Atenach, a UE sama nie zamierza finansować naprawy greckiej gospodarki.