Po zaskakująco słabych doniesieniach z przemysłu (produkcja w grudniu 2012 r. była o ponad 10 proc. niższa niż rok wcześniej) ekonomiści obniżają prognozy wzrostu gospodarczego w IV kw. ubiegłego roku. – Grudniowe dane pokazały rosnące ryzyko, że gospodarka rosła wolniej niż 1,1 proc., które zakładaliśmy jeszcze kilka tygodni temu. Prawdziwe tąpnięcie w budownictwie może wskazywać na poważniejszy spadek inwestycji – mówi Marta Petka, główna ekonomistka Raiffeisen Banku. Dodaje, że wstępnie można mówić o 0,8 proc. PKB w IV kw.
Wiktor Wojciechowski z Invest-Banku obniżył swoje przewidywania dla wzrostu gospodarki w trzech ostatnich miesiącach 2012 r. z 0,7 proc. do 0,4 proc. – Mieliśmy nadzieję, że IV kw. przyniesie 1,2 proc. wzrostu PKB, ale po piątkowych danych, które pokazały masakrę w budownictwie, obecnie szacujemy 0,9 proc. – mówi z kolei Piotr Soroczyński z KUKE. Jarosław Janecki z Societe Generale szacuje wstępnie, że dynamika PKB w IV kw. wyniosła 0,5 proc. rok do roku. Czeka jednak na dane o sprzedaży detalicznej w grudniu, które GUS poda pod koniec miesiąca. – Jeśli będą katastrofalne, to trzeba się liczyć z jeszcze niższą dynamiką – mówi. Przewidywania są takie, że sprzedaż wzrosła niewiele ponad 1 proc. po wzroście o 0,7 proc. w listopadzie. Średnia prognoz zebranych przez „Rz" od 15 analityków pokazuje, że w IV kw. 2012 r. dynamika PKB osłabła do 0,7 proc. z 1,4 proc. w III kwartale.
Ostre hamowanie
Dlaczego zaczęliśmy tak mocno hamować? – Szybkie spowolnienie w drugiej połowie ubiegłego roku to efekt załamania popytu krajowego. Według naszych szacunków inwestycje publiczne pod koniec 2012 r. mogły już spadać w dwucyfrowym tempie. To razem ze słabością popytu konsumpcyjnego przełożyło się na równoczesne ograniczenie inwestycji prywatnych – wyjaśnia Rafał Benecki z ING. Jego szacunki są mocno pesymistyczne – uważa, że IV kw. przyniósł hamowanie wzrostu PKB do 0,2 proc. – Wyniki ankiety, jaką ING przeprowadza wśród klientów, pokazały, że pod koniec roku zwiększyła się skłonność Polaków do oszczędzania. To przy bardzo słabym wzroście płac oznacza załamanie popytu konsumpcyjnego – wyjaśnia. Tomasz Kaczor z BGK dodaje, że w połowie roku PKB ratował jeszcze eksport, ale w IV kw. nie można już spodziewać się tak dużego wkładu różnicy pomiędzy eksportem a importem (tzw. eksportu netto).
Czwarty kwartał w całorocznym PKB ma największą wagę, dlatego może zdecydować o tym, jaki będzie odczyt za cały 2012 r. GUS poda wstępny szacunek za nieco ponad tydzień (29 stycznia). Z zebranych przez nas prognoz wynika, że wzrost gospodarczy spowolnił do 1,8 proc. z 4,3 proc. w 2011 r. To znacznie niżej niż 2,5 proc., które założył rząd. – W kolejnych miesiącach kondycja gospodarki będzie się jeszcze się pogarszać, z najsłabszymi odczytami PKB w pierwszym kwartale roku – ostrzega Marta Petka. – Dopiero zbliżamy się do dna i możemy go dotknąć w najbliższych miesiącach. W I kw. wzrost PKB będzie bardzo bliski zera albo nawet na minimalnym minusie – dodaje Piotr Soroczyński. Zdaniem Beneckiego w bieżącym kwartale już niebezpiecznie ocieramy się o spadek PKB w ujęciu rocznym. – Choć patrząc na to, co dzieje się na rynku pracy, Polska już dawno wkroczyła w recesję – w naszych warunkach gospodarka przestaje generować nowe miejsca pracy przy wzroście na poziomie około 3 proc. PKB – zaznacza.
Koniec zjazdu?
Adam Antoniak, ekonomista Banku Pekao, twierdzi, że zjazd koniunktury już się dokonał i zbliża się ku końcowi. – Pierwszy kwartał tego roku może być jeszcze gorszy niż IV kw. 2012 r., ale najbliższe kwartały to szorowanie po dnie – mówi. Nie jest to jednak powód do optymizmu. – Trwanie w takim marazmie odbije się negatywnie na wynikach finansowych przedsiębiorstw, budżecie państwa, kondycji systemu finansowego – ostrzega ekonomista. Podobnej sytuacji polska gospodarka nie doświadczyła podczas poprzedniego kryzysu. Kiedy w I kw. 2009 r. nastąpiło załamanie wzrostu (wyniósł tylko 0,4 proc. r./r.), konsumpcja prywatna notowała 3-proc. wzrost. – Teraz jest duże ryzyko, że będzie spadać – mówi Antoniak.