Wiele miesięcy trwa debata nad tym, co zrobić, żeby zatrzymać tempo wzrostu kosztów inwestycji infrastrukturalnych. W 2005 r., kiedy firma GTC zaczynała budować pierwszy odcinek autostrady A1, wybudowanie kilometra pochłaniało 5,6 mln euro. Dzisiaj taka cena to marzenie. Koszty oscylują wokół 12 mln euro.
Nieprawda, że mamy do czynienia ze zmową wykonawców i windowaniem cen w górę. Marże firm nie wynoszą 30 proc. Są przynajmniej o połowę mniejsze. Zgoda, że na zachodnich budowach ten poziom jest mniejszy, ale tam nigdy nie było sytuacji takiego braku inwestycji jak w Polsce. U nas zmieniło się na lepsze wraz z pierwszymi środkami unijnymi. Wcześniej jednak firmy redukowały swoje moce wykonawcze. Dzisiaj muszą mieć więcej środków na nowe maszyny (co najmniej 7 mld zł) i zatrzymanie pracowników, których deficyt w budownictwie infrastrukturalnym szacuje się na 250 tys. rąk do pracy.
Głównym sprawcą wzrostu cen są koszty robocizny właśnie oraz materiałów budowlanych. W wielu przypadkach winne są popyt i nienadążająca za nim podaż, zwłaszcza gdy idzie o produkcję o charakterze globalnym. Taniej byłoby, gdybyśmy wykorzystali potencjał firm chińskich. Oczywiście rodzimi przedsiębiorcy boją się konkurencji, więc rozpowszechniają np. opinię, że jakość inwestycji w Państwie Środka jest marna. Polecam zatem wizytę w tym kraju, bo autostrady budzą respekt solidnością. Chiny dysponują drugą co do wielkości siecią autostrad na świecie (41 tys. km). Nic się nie wali i nie zapada. Dziur na próżno szukać. Jeżeli zatem oferowane są nam i maszyny, i kruszywa, i robotnicy, to nad czym się zastanawiać?
Ostatnie dwa lata zeszły mi na komentowaniu tematu chińskich firm. Ich przyjazd zacząłem już traktować w kategoriach mitu, bo konkretów było niewielu, a sprawa zatrzymała się na turystyce kolejnych ministrów, którzy – latając za pieniądze podatników – wracali do kraju bez ustaleń. Jest jednak pierwsza jaskółka. Resort pracy chce umożliwić polskim firmom zlecanie prac firmom zagranicznym zatrudniającym własnych pracowników. Podstawą byłby kontrakt zawarty między spółkami. Zbędne będą zezwolenia na pracę dla każdego pracownika, które kosztowały i wymagały nawet trzech miesięcy oczekiwania na zgodę. Ważne jednak, aby taki kontrakt mógł być zawarty na czas realizacji inwestycji, bo drogi nie buduje się pół roku, a tyle wynosi obecnie dopuszczalny czas pracy cudzoziemców.
Autor jest dyrektor w Zespole Doradców Gospodarczych TOR