Chiński parowiec nie zwalnia

Nie ma co liczyć na spowolnienie w Chinach. Nawet 8 proc. wzrost PKB i tak będzie dużo szybszy niż rozwój najbardziej prężnych gospodarek Europy od europejskiej i będzie coraz bardziej otwarta na świat

Publikacja: 23.06.2008 04:57

Chiński parowiec nie zwalnia

Foto: Rzeczpospolita

Chińczycy potrzebują dziś wszystkiego. Samochodów, maszyn budowlanych, rozwiniętych technologii, samolotów, kosmetyków, odzieży. Nie są w stanie, a nawet nie chcą wszystkiego produkować sami.

Jeszcze do niedawna na świecie były dwa ośrodki wzrostu – Stany Zjednoczone i Unia Europejska. I kiedy jeden z tych bloków gospodarczych miał kłopoty, rolę lokomotywy światowej gospodarki przejmował drugi. W tej chwili nie ma już wątpliwości: Chiny wyrosły na trzecie centrum, a z czasem zmienią się w najważniejszą siłę. Tyle że na razie przeżywają „bóle wzrostowe”.

Tegoroczne zamiecie śnieżne, które spowodowały kłopoty transportowe, a tym samym zmniejszyły eksport, przyczyniły się do spowolnienia rozwoju chińskiej gospodarki. Ale nawet niewielkie zmniejszenie tempa rozwoju nie zagrozi gospodarce Państwa Środka.

Chodzi jednak tylko o wyhamowanie wzrostu PKB z 11,2 proc. w pierwszym kwartale 2007 roku do 10,6 proc. w pierwszym kwartale tego roku. Produkcja przemysłowa wzrosła zaś nie o 17,5 proc., jak odnotowano w grudniu 2007 r., ale o 16,4 proc. (rok do roku). Jednak po lutowych kłopotach wzrost produkcji przemysłowej w marcu powrócił do ponad 17 proc.

To oznacza, że kolejne próby chłodzenia „chińskiego smoka” nie powiodły się, mimo że znacznie zaostrzono politykę kredytową, a popyt zagraniczny powoli spada, tyle że znów najczęściej nie na chińskie (tanie) produkty. A na dodatek odbudowa terenów nawiedzonych tragicznym trzęsieniem ziemi da kolejny impuls rozwojowy sektorowi budowlanemu.

Jedynym poważnym zagrożeniem dla chińskiej gospodarki jest dziś inflacja. Napędzają ją przede wszystkim ceny żywności, głównie najpopularniejszego w tym kraju mięsa – wieprzowiny, którą władze postanowiły w znacznych ilościach importować. Ceny tego mięsa w maju 2008 r. w porównaniu z majem 2007 r. wzrosły aż o 69 proc.

Zdaniem ekonomistów najbardziej sprawdzonym sposobem na wyhamowanie tempa wzrostu cen jest aprecjacja waluty. Od kilku lat zresztą świat w bardziej lub mniej delikatny sposób naciska na to, by Pekin zdecydował się umocnić juana. Powtarzają to wszyscy światowi przywódcy podczas oficjalnych wizyt w tym kraju. Potem jednak zazwyczaj cichną, kiedy zaczyna się podpisywanie kontraktów dla wielkiego biznesu. Francuzi, Niemcy, Amerykanie, Włosi, wywożą z Państwa Środka portfele zamówień warte dziesiątki miliardów dolarów.

Najszybciej rosnące dziedziny chińskiej gospodarki to budownictwo i produkcja przemysłowa. To z kolei było jednym z czynników gwałtownego wzrostu popytu na ropę i z pewnością „ma na sumieniu” co najmniej 10-dol. dodatek do obecnego wzrostu cen. Zresztą nie chodzi tylko o ropę. Chińczycy praktycznie ustalają ceny na metale przemysłowe, ale również i na metale szlachetne. Gdyby więc juan się wzmocnił, wzrosłaby tym samym siła nabywcza chińskiego biznesu, a co za tym idzie, także i popyt.

Nie ma co liczyć, że w najbliższym czasie wydatki Chińczyków na cele konsumpcyjne będą tak wysokie jak w Stanach Zjednoczonych. Niemniej rosną one znacznie szybciej niż w jakimkolwiek innym kraju. To 1,4 mld konsumentów, którzy chcą mieć lepsze samochody, lodówki, klimatyzatory, a na wakacje chcieliby wyjechać za granicę. Nie wydaje mi się również, aby spowolnienie gospodarcze, które już teraz jest odczuwalne na świecie, silnie dotknęło Chiny. Rosną tam inwestycje i eksport i nie sądzę, żeby pogarszająca się kondycja gospodarki światowej miała silnie dotknąć Chińczyków. Jeśli miałoby się wydarzyć coś niekorzystnego, to zapewne będzie podobnie jak w Polsce i konsumpcja prywatna podtrzyma tempo produkcji. Wielu ekonomistów zwraca uwagę, że gdy miną już w Chinach wielkie wydarzenia – olimpiada w Pekinie, Expo w Szanghaju – dojdzie do konsolidacji w gospodarce i Chiny nieco się uspokoją. Chińczycy, jeśli chodzi o wydatki konsumpcyjne, startują z bardzo niskiej bazy. Nie widzę tutaj żadnego zagrożenia. Może i popyt będzie rósł wolniej, ale i tak o wiele szybciej niż gdziekolwiek na świecie.

Chińczycy potrzebują dziś wszystkiego. Samochodów, maszyn budowlanych, rozwiniętych technologii, samolotów, kosmetyków, odzieży. Nie są w stanie, a nawet nie chcą wszystkiego produkować sami.

Jeszcze do niedawna na świecie były dwa ośrodki wzrostu – Stany Zjednoczone i Unia Europejska. I kiedy jeden z tych bloków gospodarczych miał kłopoty, rolę lokomotywy światowej gospodarki przejmował drugi. W tej chwili nie ma już wątpliwości: Chiny wyrosły na trzecie centrum, a z czasem zmienią się w najważniejszą siłę. Tyle że na razie przeżywają „bóle wzrostowe”.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem