Minister finansów Jacek Rostowski zbyt optymistycznie zaplanował budżet na ten i przyszły rok – oceniają ekonomiści. Według szacunków byłego ministra finansów Mirosława Gronickiego tegoroczne wpływy będą niższe od planowanych o ponad 24 mld zł, a przyszłoroczne o 28,5 mld zł.
– To wynik gorszej realizacji programów inwestycyjnych finansowanych ze środków unijnych, ale także nierealistycznych założeń dotyczących dochodów z VAT i akcyzy – wyjaśnia ekonomista. – O ile w tym roku plan dochodów z PIT i CIT zostanie przekroczony, o tyle już w przyszłym te dochody spadną dosyć drastycznie.
Gronicki uważa, że w 2009 r. znacznie pogorszy się zyskowność firm i nie ma co liczyć na tak dynamiczny wzrost płac jak w w tym roku. Zwiększać się za to będzie bezrobocie.
Dlatego ekonomiści krytykują podtrzymywane przez rząd założenie wzrostu wpływów podatkowych. – W porównaniu z obecnym rokiem należało założyć spadek dochodów z PIT i CIT oraz o wiele niższą dynamikę w podatkach pośrednich – podkreśla Gronicki.
Z jego szacunków wynika, że zamiast 33,1 mld zł, jakie zdaniem ministra finansów mają wpłacić firmy z tytułu podatku dochodowego, do kasy państwa wpłyną zaledwie 24 mld zł, o ponad 3 mld zł niższe będą też wpłaty z podatku od dochodów osobistych. Według niego w przyszłorocznym budżecie przeszacowano również dochody z VAT i akcyzy – odpowiednio o 9,3 mld zł i prawie 2 mld zł. – To są realne wpływy przy założeniu, że wzrost gospodarczy wyniesie nie więcej niż 2,9 proc., a z taką dynamiką PKB należy się liczyć – wyjaśnia były minister finansów.