Najgorzej mają eksporterzy. – Oni najbardziej odczuwają pogorszenie koniunktury na rynkach zachodnich – wyjaśnia Tomasz Starus, dyrektor biura oceny ryzyka w Euler Hermes. Ta międzynarodowa grupa zajmująca się ubezpieczaniem należności oraz windykacją przygotowała raport pokazujący narastające opóźnienia w płatnościach między firmami. Wynika z niego, że paradoksalnie przedsiębiorcy najdłużej czekają na pieniądze w najbogatszych regionach kraju. W sumie zaległości sięgają kilkudziesięciu miliardów złotych i szybko rosną.

W województwie mazowieckim średnie opóźnienia w płatnościach sięgają już trzech tygodni. Podobnie jest w województwach małopolskim, dolnośląskim, wielkopolskim. W pomorskim – najgorszym pod tym względem w całym kraju – na spłatę przeterminowanego długu czeka się średnio 22 dni. Tymczasem w podlaskim – jednym z najbiedniejszych województw – tylko 12 dni. Okazuje się, że sytuację pogarszają eksporterzy, których jest najwięcej w rozwiniętych regionach.

Eksperci ostrzegają, że kryzys w Europie rozlewa się coraz bardziej, więc kłopoty ze spłatą długów będą rosły. Już teraz wyjątkowo boleśnie odczuwa je branża meblowa, która sprzedaje za granicę ponad 90 proc. produkcji. W branży budowlanej liczba ściąganych długów wzrosła w tym roku o blisko 40 proc., a ich wartość skoczyła niemal dwukrotnie. O blisko 90 proc. przybyło zaległości w branży mięsnej.

Według NBP najmniejsze opóźnienia w płatnościach mają energetyka i duże firmy zatrudniające ponad 2 tys. osób.

Zdaniem Andrzeja Sadowskiego z Centrum im. Adama Smitha, jeśli zatory płatnicze będą narastać, ucierpi cała gospodarka. – Firmy będą musiały płacić podatki od wystawionych, a niezapłaconych faktur – mówi.