W piątek napłynęły kolejne dane potwierdzające, że Chiny mogą być krajem, który gospodarczo najszybciej stanie na nogi. W zeszłym miesiącu eksport liczony rok do roku co prawda spadł o 17 proc. (oczekiwania ekonomistów mówiły o spadku rzędu 20 proc.), ale w ujęciu miesięcznym wartość sprzedanych towarów wzrosła aż o 32 proc. – Takie informacje mogą świadczyć o skromnej poprawie w globalnym popycie – mówi Jing Ulrich z JP Morgan w Hongkongu.

[wyimek]327mld dol. chce pozyskać Japoniaz emisji obligacji na pokrycie wydatków budżetowych[/wyimek]

Chińskie władze, by nie hamować eksportu, ograniczyły proces umacniania się juana do dolara, a także przedstawiły plany naprawcze dla dziesięciu branż. Nadal jednak ekonomiści są zdania, że władze w Pekinie muszą postawić na pobudzenie popytu wewnętrznego. Temu służy wart prawie 600 mld dol. plan pobudzania gospodarki. Chiński rząd dofinansowuje zakup m.in. telewizorów i lodówek. Rząd zwiększa także zakres inwestycji infrastrukturalnych. Chiny są jedyną dużą gospodarką, dla której ekonomiści rewidują prognozy w górę. Tamtejszy PKB może wzrosnąć w tym roku o ok. 7 – 8 proc., co i tak w porównaniu z dwucyfrową dynamiką wzrostu z ostatnich lat jest uważane za kryzys.

Tymczasem w pogrążonej w recesji Japonii rząd przedstawił kolejny plan ratowania gospodarki o wartości 154 mld dol. – łącznie wydatki rządu japońskiego na walkę z kryzysem to ponad 250 mld dol. Celem programu jest stworzenie około 0,5 mln miejsc pracy. Rząd planuje m.in. cięcia podatków na wydatki firm związane z badaniami i rozwojem, rozszerzenie gwarancji na kredytowanie małych przedsiębiorstw do 30 mld dol., dofinansowanie dla firm, które zrezygnują ze zwolnień pracowników, a także wypłaty jednorazowych zapomóg dla rodzin z dziećmi w wieku od trzech do pięciu lat.