Euler Hermes, międzynarodowa grupa finansowo-ubezpieczeniowa, obniżył ogólny rating dla Polski do B z poprzedniego BB. Otrzymaliśmy o jeden stopień niższą ocenę makroekonomiczną, podobnie o jeden stopień wzrosło ogólne ryzyko gospodarcze.
Skąd ten spadek? – Choć atutem polskiej gospodarki jest zróżnicowanie produkcji, dostajemy duży minus za brak dywersyfikacji kierunków eksportu. Zwłaszcza że głównym partnerem są pogrążające się w recesji Niemcy – twierdzi analityk Euler Hermes Grzegorz Błachnio.
Kolejne negatywne oceny zebraliśmy za osłabionego złotego. Wysokie ryzyko walutowe zwiększa z kolei prawdopodobieństwo wzrostu liczby upadłości. Za najbardziej zagrożone zostały uznane takie branże, jak motoryzacyjna, chemiczna, metalurgiczna i budowlana. Kiepska kondycja polskiej waluty będzie się także przekładać na wzrost trudnych kredytów korporacyjnych i hipotecznych denominowanych w euro, dolarze czy franku. Choć nie zachwieje to sektorem bankowym, według EH dalsza deprecjacja złotego może doprowadzić np. do masowej likwidacji lokat.
[wyimek]50 mld dol. do takiego poziomu według Euler Hermes spadną na koniec 2009 r. rezerwy walutowe Polski[/wyimek]
Słaby złoty pogarsza także perspektywy zewnętrznej płynności. EH przyznał nam za nią najgorszą ocenę (teraz 6,0 wobec poprzednio znacznie lepszej 3,2). – Luka w finansowaniu deficytu obrotów bieżących pokrywana jest w drodze likwidacji rezerw walutowych. Oczekujemy, że ten negatywny trend w najbliższym czasie będzie się utrzymywał – stwierdza raport. Co to oznacza? Według EH rezerwy walutowe, które jeszcze w lipcu 2008 roku sięgały 82 mld dol. i do końca pierwszego kwartału spadły o 28 proc., będą dalej topnieć, aż do poziomu 50 mld dol. na koniec 2009 roku.