Reklama

Do euro wejdziemy najwcześniej w 2014 r.

Strategiczny gospodarczy plan rządu zostanie zmieniony.

Publikacja: 25.06.2009 02:49

Do euro wejdziemy najwcześniej w 2014 r.

Foto: Fotorzepa, Dariusz Majgier DM Dariusz Majgier

Rząd pracuje nad nową strategią przyjęcia euro – przyznał wczoraj w Senacie wiceminister finansów Ludwik Kotecki. Ogłoszona w Krynicy przez premiera we wrześniu ubiegłego roku data 2012 – jako rok wstąpienia Polski do unii walutowej – jest już nieaktualna.

W tym samym czasie w Brukseli unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych Joaquin Almunia przyznał, że nakazana Polsce przez Komisję Europejską korekta nadmiernego deficytu finansów publicznych w Polsce w roku 2012 do 3 proc. PKB odsuwa perspektywę przystąpienia Polski do strefy euro.

– Jeśli Polska zgodnie z zaleceniami obniży deficyt budżetowy poniżej 3 procent produktu krajowego brutto w 2012 roku, to Komisja Europejska potwierdzi ten fakt w kwietniu lub maju 2013 roku – wyjaśniał Joaquin Almunia, unijny komisarz polityki gospodarczej i pieniężnej. Biorąc pod uwagę kilkumiesięczny czas potrzebny na wypełnienie wszystkich formalności oznacza to realnie datę 2014 wejścia do strefy euro. – Oczywiście muszą być spełnione inne warunki, deficyt jest tylko jednym z nich – przypomniał komisarz. Wymienił kryterium dwuletniej obecności złotego w europejskim mechanizmie kursowym (ERM2), który ogranicza wahania waluty o +/- 15 proc. w stosunku do euro. Wejście do ERM2 nie wymaga obniżenia deficytu budżetowego, ale zgody wszystkich państw strefy euro (16) i ERM2 (Estonii, Litwy, Łotwy i Danii) oraz Europejskiego Banku Centralnego.

Rząd całą winę zrzuca na kryzys. – To on spowodował zmiany w mapie drogowej przystąpienia Polski do strefy euro – przekonuje Kotecki.

Okazało się jednak, że już w 2008 roku nie spełnialiśmy jednego z podstawowych kryteriów z Maastricht. Deficyt finansów publicznych wyniósł 3,9 proc. PKB w 2008 roku. Nie spełnialiśmy też kryterium inflacyjnego i kursowego. Rząd utrzymywał jednak ten fakt w tajemnicy, podkreślając, że tylko duże wahania złotego powstrzymują nas przed wejściem do ERM2. Sugerował przy tym, że może się on ustabilizować i w drugiej połowie roku drzwi do systemu staną przed nami otworem.

Reklama
Reklama

Tak się nie stało, tym bardziej że prognozy dotyczące deficytu na ten rok są jeszcze czarniejsze. Komisja Europejska mówi o poziomie 6,6 proc., a prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów, sugeruje nawet, że może to być 7 – 8 proc.

Jakub Borowski, główny ekonomista Invest-Banku, podkreśla, że rząd musi w tej chwili sięgnąć do kieszeni podatników, dokończyć reformę emerytalną i starać się podtrzymać wzrost gospodarczy.

[ramka][srodtytul]Krzysztof Rybiński, partner w Ernst & Young[/srodtytul]

Od pół roku w prezentacjach dla klientów pokazywałem, że pierwszym możliwym terminem przyjęcia euro jest rok 2014. Rząd nie chciał się jednak do tego przyznać i może ta strategia przyniosła rezultaty, bo być może zachodni inwestorzy do wczoraj wierzyli, że rok 2012 jest realna, co przekładało się na niższe oprocentowanie obligacji. Jednocześnie pamiętajmy, że średni poziom deficytu w strefie euro to 8 proc. PKB, my więc z poziomem 6,6 proc. PKB nie psujemy tej statystyki. [/ramka]

Finanse
Otwarta droga pomocy Ukrainie. Aktywa Rosji zamrożone bezterminowo
Finanse
Walka o zamrożone aktywa. Bank Rosji grozi Unii Europejskiej
Finanse
Zamrożone aktywa, ale roszczenia gorące. Tak Kreml chce zastraszyć Europę
Finanse
Osiem tysięcy wierzycieli Cinkciarza. Syndyk prześledzi księgi rachunkowe spółki
Finanse
BIK w centrum innowacji: dane i edukacja napędzają rozwój sektora
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama