– Najważniejsze to przekonać międzynarodowych kredytodawców, że łotewska gospodarka zdrowieje, a nie za cel sam w sobie uznać cięcie budżetu o 500 mln łatów (250 mln dol. – red.) – stwierdził w wywiadzie telewizyjnym premier Łotwy Waldis Dombrowskis. Według niego wystarczy ściąć wydatki o 275 mln łatów (137,5 mln dol.).
– Oczekujemy, że Łotwa przygotuje budżet na przyszły rok, w którym wydatki będą niższe o dokładnie 500 mln łatów – odpowiada Joaquin Almunia, unijny komisarz ds. finansowych.
Po tym oświadczeniu prezydent Łotwy zapowiedział wczoraj, że wydatki zostaną zmniejszone zgodnie z warunkami kredytodawców. Jednak ostateczna decyzja zapadnie w łotewskim Sejmie, w którym nie ma zgody co do wysokości cięć. Sejm zgodził się na razie na wzrost stawki podatku VAT z 21 do 23 proc.
Tymczasem rząd ma nóż na gardle i musi tak skroić budżet, jak chce MFW. Zgodnie z nim, by dostać całe 7,5 mld dol. kredytu, przyszłoroczny deficyt musi być na poziomie 8,5 proc. PKB.
Rząd Dombrowskisa przyjął w czwartek nowe podatki na przyszły rok, m.in. podatek od wzbogacenia i dywidendy (10 proc.), sprzedaży prywatnych lasów na wyrąb (10 proc.), nieruchomości (1,5 proc.); na nieuprawianą ziemię (3 proc.), katastralny. Wolna od dochodu kwota w rolnictwie została zmniejszona z 4000 do 2000 łatów. Podatek dochodowy dla osób samozatrudnionych wzrośnie do 23 proc. Wzrośnie akcyza na alkohole.