Uczestnicy wczorajszej debaty poświęconej długofalowemu równoważeniu finansów publicznych, jaka odbyła się w Szkole Głównej Handlowej pod auspicjami Axy, nie byli zgodni, czy trzeba zacząć, od reformy wydatków, czy najpierw zapewnić państwu wyższe dochody.
Zdecydowanym orędownikiem racjonalizacji wydatków był Wojciech Misiąg z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową.
- Jednym uzasadnieniem dla pobierania danin przez państwo jest realizacja zadań publicznych - wyjaśnił były minister finansów.
- W tej chwili trudno powiedzieć, jaka część luki deficytowej wynika z niedostosowania wydatków do dochodów, a jaka z tego, że zadania państwa są wykonywane źle. W opinii Wojciecha Misiąga nie można żądać dodatkowych pieniędzy od społeczeństwa wiedząc, że państwo źle wykonuje zadania. Ekspert uważa, że bylejakość wynika przede wszystkim ze złych i nierealnych standardów, jakie obowiązują w naszym kraju.
- Oczywiście teraz nie będzie łatwo zreformować tego stanu rzeczy, bo przez lata wytworzyły się grupy nacisku, które pilnują, aby wszystkie wydatki, także nieefektywne zostały utrzymane - stwierdził Misiąg.