Niższy od oczekiwanego okazał się też przyrost zatrudnienia – zwiększyło się ono o 4,1 proc. wobec prognozowanych 4,3 proc. GUS podał też dane o wzrośnie realnego funduszu płac w sektorze przedsiębiorstw (po uwzględnieniu inflacji) – to 3,7 proc. wobec wzrostu o 4,7 proc. w lutym.
– Potwierdza to brak presji płacowej w sektorze przedsiębiorstw – mówi Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK. – Gołębia część RPP zyskała więc argument za powstrzymaniem się z kolejną szybką podwyżką stóp procentowych.
W opinii ekonomisty rośnie jednak prawdopodobieństwo, że wraz z przyśpieszającą inflacją pracownicy zaczną naciskać na wzrost wynagrodzeń, co z kolei może skłonić RPP do podwyżki stóp na majowym posiedzeniu.
Także Ernest Pytlarczyk z BRE Banku spodziewa się, że w części przedsiębiorstw, zwłaszcza tych największych, posiadających prężne związki zawodowe, negocjacje płacowe dopiero się zaczną. – Dla ostatecznej decyzji RPP ważne będą w tym kontekście wskaźniki, których publikację przewidziano na najbliższe dni: m.in. ceny produkcji i wskaźniki inflacji bazowej – podkreśla Reluga.
Grzegorz Maliszewski z Millennium dodaje, że umiarkowane tempo wzrostu płac oraz wysokie bezrobocie zmniejszają ryzyko wystąpienia efektów drugiej rundy (spirali inflacyjno-płacowej). –Fundusz płac w sektorze przedsiębiorstw wzrósł w marcu nominalnie o 8,2 proc. r./r., a realnie o 3,8 proc. – wyjaśnia Maliszewski. – Podwyżka stóp o 0,25 pkt proc. w maju nie jest przesądzona, jedynym argumentem "za" wydaje się obecnie niechęć wobec ujemnej realnej stopy procentowej.