Projekt zmian przepisów dotyczących specjalnych stref ekonomicznych powędruje najprawdopodobniej do szuflady. Ministerstwo Gospodarki nie chce już forsować nowelizacji ustawy strefowej, która miała wspomagać inwestorów w czasie kryzysu. Resort obawia się, że po poprawkach wniesionych przez ministra finansów mogłaby firmom nawet zaszkodzić. Chodzi m.in. o niektóre zapisy dotyczące kontroli i nadzoru nad firmami – zostały wręcz zaostrzone. Najważniejszy problem, dotyczący kłopotów inwestorów z tworzeniem wyznaczonej liczby miejsc pracy, ma być zatem dalej rozwiązywany doraźnie.
Choć po półtorarocznych przepychankach nowelizacja jest wreszcie gotowa, resort gospodarki doszedł do wniosku, że w obecnej sytuacji lepszym wyjściem będzie korzystanie z istniejących możliwości. Oznacza to, że firmom, którym kończy się termin realizacji warunków zezwolenia, a które nie wypełniły zobowiązań, będzie dawany dodatkowy czas. – Jesteśmy w stałym kontakcie z inwestorami. Staramy się reagować na ich problemy i jak dotąd udaje nam się je rozwiązywać bez potrzeby nowelizacji istniejących przepisów – powiedział "Rz" wiceminister gospodarki Rafał Baniak.
Wydaje się, że strefy oddychają z ulgą. – Ta przeciągająca się dyskusja nad ostatecznym kształtem ustawy budziła wśród inwestorów już tylko coraz większy niepokój. Nikt nie wiedział, co z tego wyjdzie – mówi prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Teresa Kamińska. – Cieszę się z takiego obrotu sprawy. Lepiej, by projekt się odleżał, można się nim zająć po wyborach – dodaje prezes Katowickiej SSE Piotr Wojaczek.
Ustawa byłaby pomocna, gdyby uchwalono ją szybko. Ale kryzys mija, a firmy mają nowe zamówienia. Pierwsze miesiące 2011 roku okazały się dla specjalnych stref ekonomicznych lepsze niż rok wcześniej. Według informacji zebranych przez "Rz" łączna wartość zadeklarowanych od stycznia do końca kwietnia inwestycji przekracza 1,8 mld zł. To blisko pół miliarda więcej niż w tym samym czasie przed rokiem. Firmy doradcze prognozują, że kolejne miesiące przyniosą umocnienie tego trendu. – Ożywienie w strefach było widoczne już w ubiegłym roku. Obecny też powinien być przyzwoity – twierdzi Marek Sienkiewicz z Deloitte.
Eksperci uważają, że pilnego rozwiązania wymaga teraz dużo poważniejszy problem. – Należałoby się skupić na kwestii przedłużenia czasu funkcjonowania stref. Im dłużej będą działać, tym lepsza będzie sytuacja inwestorów – podkreśla dyrektor w Ernst & Young Paweł Tynel.