Wang jest jednym z wielu chińskich przedsiębiorców, którzy ruszyli do Europy na wielkie zakupy. Mając za sobą poparcie Pekinu oraz ogromne środki finansowe mogą w najbliższych latach doprowadzić do ogromnych zmian na w strukturze własnościowej spółek ze Starego Kontynentu. Druga gospodarka świata w 2009 r. mogła się pochwalić oszczędnościami na poziomie 2,7 mld dol. Według szacunków Banku Światowego ta oszałamiająca kwota zwiększy się sześciokrotnie do 2020 r. Mając takie rezerwy Chińczyków stać właściwie na wszystko dlatego nie dziwią opinie ekspertów, którzy przewidują ogromny wzrost przejęć Europejskich spółek przez firmy z Państwa Środka. Skok inwestycji obserwujemy już od kilku lat.

Najpopularniejszym celem będą spółki surowcowe, ale faktem jest, że Chińczycy nie wybrzydzają i na pewno będą rozglądać się za „ciekawymi okazjami jakie pojawiać się będą na rynkach rozwiniętych". Takie podejście sprawia, że spółki pochodzące z krajów Unii Europejskiej stają się oczywistym wyborem. W latach 2003 do 2005 chińskie przedsiębiorstwa wydały w Europie 853 mln dol. Od tego czasu kwota ta tylko rosła osiągając w latach 2008 – 2010 wartość 43,9 mld dol. W tej chwili Chińczycy kontrolują już 118 europejskich przedsiębiorstw. Wśród zakupów trafiają się transakcję , które opisywane były na pierwszych stronach europejskich gazet takie jak np.: zakup za 10,74 mld dol 9 proc. udziałów największej na świecie spółki wydobywczej Rio Tinto przez Aluminum Corp. of China czy nabycie za 1,5 mld dol Volvo przez Zhejiang Geely. Dużo więcej jest jednak małych transakcji, o których mało kto słyszał. Tym sposobem w chińskie ręce trafił m.in. czeski producent papierosów, holenderska spółka farmaceutyczna czy brytyjski producent drewna.

Jaką wartość osiągnął chińskie inwestycje w najbliższych latach? Według analizy, którą przygotowała firma konsultingowa Rhodium Group, w całej drugiej dekadzie mogą osiągnąć one wartość 1 bln dol.