Rynki to nie "Obcy"

Polska powinna poprawić regulacje rynku pracy - mówi Indermit S. Gill, główny ekonomista Banku Światowego na Europę i Azję Środkową

Publikacja: 19.12.2011 06:57

Rynki to nie "Obcy"

Foto: Bloomberg

Bank Światowy obniżył niedawno prognozy dla Europy, w tym Polski. Jak głęboki może być kryzys I jakie jest ryzyko, że świat znowu pogrąży się w recesji?

Oczywiście, jest takie ryzyko, i jest one znaczące. Ale nikt tak naprawdę nie wie, jakie prawdopodobieństwo jemu przypisać. Ale wiemy, jak nie wpływać. Europejskie kraje, którym coraz trudniej finansować swoje potrzeby pożyczkowe muszą przekonać rynki, że są w stanie dokonać istotnego i trwałego ograniczenia zbędnych wydatków publicznych, podwyższyć efektywność systemu zabezpieczeń społecznych oraz dokonać refom regulacyjnych, które umożliwią rozwój przedsiębiorstw.

Co jednak najważniejsze, muszą przekonać rynki, że są w stanie zwiększyć wzrost gospodarczy. Jeżeli uda im się to dość szybko, możemy uniknąć recesji.

Uda się przełamać kryzys?

Tak. Przemawia za tym silne poczucie konieczności reform wśród polityków w krajach dotkniętych przez kryzys; zresztą niemal zawsze kryzysy wywołują pęd reformatorski. Optymizmem nastraja także fakt, że takiej kraje jak Irlandia pokazały, że spore oszczędności i szybki wzrost gospodarczy mogą iść w parze. Poza tym w przeszłości kraje europejskie reagowały na kryzysy w sposób, który każe optymistycznie patrzeć na obecną rzeczywistość.

Ale odpowiedź na kryzys nie może polegać tylko na znalezieniu nowych sposobów na finansowanie długu. Chodzi o to, aby poprawić perspektywy wzrostu gospodarczego. Jeżeli Europa znajdzie takie rozwiązanie, pojawią się źródła finansowe, które pomogą domknąć ewentualne braki. Tyle że dostosowanie musi być strukturalne, trwałe a nie udawane. To zajmuje trochę czasu.

Jestem natomiast zaniepokojony brakiem zapału do reform w krajach, których kryzys nie dotknął. Do tej kategorii włączyłbym Polskę. Doświadczenie państw Europy Południowej pokazuje, że jeżeli rządy nie dokonają koniecznych zmian, i tak zmuszą je do tego rynki. Ale to one dyktować będą wówczas tempo i zakres reform. Mam nadzieję, że Polska postawi na reformy w najbliższych czterech latach. Nie widzę żadnego powodu, dlaczego wasz kraj jest dopiero na 62 pozycji w rankingu „Doing Business", kiedy Łotwa jest niemal w pierwszej dwudziestce. I nie widzę żadnego dobrego wytłumaczenia dla faktu, że dług publiczny Polski wzrósł – mimo wzrostu PKB - do niemal maksymalnych poziomów dopuszczonych przez prawo. Efektywny wiek przechodzenia Polaków na emeryturę obniżył się wyraźnie od lat 60-tych, mimo że żyjecie dłużej i zdrowiej. Zwiększenie odsetka pracujących powinno być priorytetem.

Polska musi poprawić funkcjonowanie swojej gospodarki, co pozwoli jej pozostać suwerenną w tej dziedzinie.

Przykład Grecji, Hiszpanii i Włoch pokazuje, że nie jest łatwo redukować dług z uwagi na niepokój społeczny, jaki wywołują reformy.

Wiele krajów doświadczyło kryzysów na podobną skalę w latach 90-tych – i udało im się dostosować. Reformy, jakich dokonały, pozwalają im teraz ze spokojem i wzrostem gospodarczym przechodzić przez najnowsze perturbacje

Podam tylko dwa przykłady. Szwecja miała problem z wysokim zadłużeniem publicznym I prywatnym, wydatki rządowe sięgały 60 proc. PKB, kraj borykał się z wysokim bezrobociem. Głębokie reformy ubezpieczeń społecznych, zmiany w prawie liberalizujące obrót gospodarczy i wysiłki prowadzące do zmniejszenia zobowiązań gospodarstw domowych i przedsiębiorstw spowodowały, że Szwecji udało się obniżyć zadłużenie – zarówno publiczne i prywatne. Aby osiągnąć ten drugi cel, rząd zmusił banki do poczynienia odpisów i urealnienia wartości należności. Pomoc finansowa rządu była istotna, ale dopasowana do potrzeb konkretnych instytucji. Zwiększenie efektywności i konkurencyjności gospodarki zaowocowało średniorocznym wzrostem PKB większym niż 3,5 proc. w latach 1994-2000.  Szwedzkie gospodarstwa domowe w 1990 r. wydawały na obsługę kredytów 10 proc. swoich dochodów, siedem lat później było to już 5 proc.

Drugim przykładem może być Turcja, która obniżyła dług publiczny z 80 proc. PKB w 2001 r. do 40 proc. PKB w 2007 r. Udało się to zrobić dzięki kombinacji refom prowadzących do przyśpieszenia wzrostu gospodarczego, dzięki cięciom wydatków, rozważnej prywatyzacji i polityce monetarnej prowadzącej do wzmocnienia tureckiej liry. Między 2002 a 2010 r. gospodarka rosła przeciętnie o 5 proc. rocznie. Między 2002 a 2006 r. Turcja wypracowywała nadwyżkę budżetową sięgającą 3 proc. PKB, w tym samym czasie wiele zrobiła dla zwiększenia przejrzystości finansów publicznych. Większa niezależność banku centralnego pozwoliła na ograniczenie inflacji z 55 proc. w 2000 r. do 8,5 proc. w 2004 r., co zwiększyło zaufanie do lokalnej waluty.

Można znaleźć także przykłady krajów, którym skutecznie udaje się dostosowywać swoje gospodarki w ostatnich dwóch latach, choć pewnie za wcześnie mówić o ostatecznym sukcesie reform. Myślę o Islandii I Łotwie. Kluczem do redukcji zadłużenia jest kombinacja działań zmierzających do ograniczenia wydatków publicznych i stymulacji inwestycji prywatnych. Przypomnę, że ranking "Doing Business" Islandia jest w pierwszej dziesiątce, Łotwa – dwudziesta pierwsza.

Przykłady można mnożyć. Wzory z ostatnich dwóch lat pokażemy w raporcie "Golden Growth: Restoring the Lustre of the European Economic Model", który powstawał ze wsparciem NBP i polskiej prezydencji. Niebawem ujrzy światło dzienne.

Polska jest gwiazdą jeżeli chodzi o tempo wzrostu gospodarczego w Europie w ostatnich dwóch dekadach, co sugeruje, że to właśnie na waszych doświadczeniach należy budować model sukcesu. Nie jest możliwe ograniczanie długu publicznego bez wzrostu PKB. Ale powinniśmy także pamiętać, że duża dynamika nie wystarczy. Przykład Polski pokazuje, że mimo rozwoju gospodarczego relacja długu do PKB także rosła.

Sugeruje Pan, że to rynki tworzą presję do reform?

Nie widzę w tym nic złego. Rynkami nie kierują żadni „Obcy", to są ludzie i instytucje, którzy inwestują powierzone przez nas środki. Jeżeli oszczędzamy na emeryturę, chcielibyśmy, aby pieniądze lokowane były trafnie. Jeżeli część z nich ulokowana zostanie w polskich obligacjach, i rynek zacznie zastanawiać się, czy kwoty pozyskane z emisji Polska aby dobrze wykorzystuje, koszty finansowania wzrosną. Wtedy rząd pokazać musi rynkom, że stara się poprawić politykę fiskalną. Nie chodzi tu tylko o nagłe cięcia czy podwyżki podatków, ale zmiany, które są społecznie akceptowalne i ekonomicznie efektywnie.

Jak pokazują przykłady z przeszłości, trwałe dostosowania fiskalne mają wspólne cechy: dotyczą głownie strony wydatkowej (i to na trwale), a nie wzrostu podatków. Dodałbym, że w większości wywoływane są przez presję rynków. Politycy reagują szybciej na ruchy agresywnych spekulantów, niż na oczekiwania dobrze poinformowanych wyborców...

Ale ta sama presja rynkowa prowadzić może do nowej recesji. Stąd głosy różnych ekonomistów, że należy zwiększać wydatki publiczne, aby stymulować wzrost gospodarczy.

Jeżeli kraj ma zdrowe finanse publiczne, i jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo publiczne, podstawową edukację i ochronę zdrowia, jeżeli programy socjalne nie zniechęcają ludzi do pracy, jeżeli regulacje dotyczące firm i banków są sensowne, rynki traktować będą ten kraj dobrze. Jeżeli nie – mogą go popchnąć do recesji.

Rok temu przygotowaliśmy na zlecenie polskiego rządu raport, jak poprawić wydajność wydatków publicznych w Polsce. Celem było ograniczenie deficytu z 6 do 3 proc. PKB. Raport jest publicznie dostępny. Najlepsze rezultaty dać może właśnie zmiana systemu emerytalnego, świadczeń publicznych, szkolnictwa i ochrony zdrowia.

Czy to jest czas na większe wydatki? Nie. To jest czas aby uczynić państwa bardziej wydajnymi. Możecie to nazywać zaciskaniem pasa. Ale nie ma w zasadzie lepszego czasu na reformy niż kryzys.

Czyli kryzys jest dobry?

Jeżeli rządy są w stanie ochronić najuboższych I najbardziej narażonych, aby nie ucierpieli, jeżeli potrafią tak ograniczyć marnotrawstwo publicznych pieniędzy, tak że nie wróci one na nowo w dobrych czasach, jeżeli nastąpi poprawa regulacji dla biznesu a zasiłki nie będą zniechęcać do podejmowania pracy – wtedy tak, te kraje mogą na kryzysie skorzystać.

Jeżeli gospodarki i ich społeczeństwa staną się dzięki trudnym czasom bardziej elastyczne, to dobrze. Ale jeżeli państwom nie uda się spełnić tych wymagań i nie wzmocnią swoich gospodarek – zostaną w tyle na wiele lat.

Wierzę, że Estonia i Łotwa wyjdą z obecnych perturbacji wzmocnione. Ale czas pokaże.

Problem w tym, że politycy patrzą I podejmują reformy uwzględniając horyzont czasu od wyborów do wyborów.

Dlatego kryzys jest okazją, aby to zmienić. Ostatnio często odwiedzałem Polskę. Jestem pozytywnie zaskoczony inteligencją i pragmatyzmem Polaków. Społeczeństwo jest wykształcone. Wiece, co się dzieje w innych regionach Europy i świata. Myślę, że zrozumiecie konieczność zwiększenia elastyczności na rynku pracy. Zrozumiecie, że trzeba pracować dłużej przed emeryturą. Dobrobyt oznacza, że ludzie mogą pracować mniej w ciągu tygodnia i mieć dłuższe urlopy. Ale średni wiek życia się wydłuża. Postępy medycyny oznaczają, że wszyscy będą musieli pracować przez większą liczbę lat niż teraz.

Sądzi Pan, że największym problemem Polski jest rynek pracy, a nie rozprzestrzeniający się kryzys finansowy?

Podczas różnych kryzysów mamy tendencję, aby koncentrować się na rynkach finansowych. Sektor finansowy musi rzecz jasna być wzmocniony, bo prywatne firmy potrzebują kredytów, aby się rozwijać. Ale z naszych analiz wynika, że sprawy dotyczące rynku pracy i zabezpieczeń emerytalnych są kluczowe dla finansów publicznych w całej Europie. Kwestie rynku pracy są także najważniejsze dla sektora prywatnego, ponieważ to od nich zależy, czy biznes napotyka poważne przeszkody, czy też nie. Dlatego Polska powinna się na tej sferze właśnie koncentrować..

Mimo to wciąż nie wydaje się, że wszyscy inwestorzy zamienią Polskę na Gruzję tylko dla tego, że jest ona jednym z liderów waszego zestawienia gospodarek najbardziej otwartych na przedsiębiorców.

Oczywiście – Polce pomaga fakt, że jest członkiem Unii Europejskiej, która jest największym rynkiem na świecie. Pomaga wam też status największej gospodarką spośród tych, ,które ostatnio przystąpiły do UE, z PKB przekraczającym 500 mld USD. To czyni was atrakcyjnym dla inwestorów.

Mniejsze gospodarki takie jak Gruzja nie mają takiego szczęścia. Muszą dzielnie sobie radzić w inny sposób – dlatego kaukaska republika mocno trudzi się, aby przyciągnąć inwestycje. Więcej szczęścia niż Gruzja mają też mniejsze gospodarki unijne, ale także one nie mogą liczyć na zainteresowanie z uwagi tylko na wielkość kraju.

Irlandia zapracowała na markę jednej z dziesięciu najbardziej przyjaznych lokalizacji dla inwestorów. Wykształciła siłę roboczą i stworzyła dobre otoczenie prawne biznesu. Dobrze dobrała inwestycje infrastrukturalne, które pozwoliły firmom docierać do rynków europejskich z Dublina. Zdecydowała się także na konkretne zachęty podatkowe. W mojej opinii Irlandia zrobiła największy pożytek z funduszy europejskich. Polska powinna uważnie studiować ten przykład.

Wasz kraj nie musi być liderem zestawienia „Doing Business", ale na pewno wam by to nie zaszkodziło. To, co może ograniczyć szanse Polski, to brak awansu z obecnego 62-go miejsca. Nie ma powodu, dla którego tak ambitny kraj, któremu powodziło się w ostatnich latach, nie może być wśród 20 najbogatszych krajów na świecie. Ale aby to osiągnąć, musicie skupić się na „miękkich" regulacjach dotyczących zasad prowadzenia biznesu, opodatkowaniem pracy, systemem zabezpieczenia społecznego i systemem edukacji i kształcenia zawodowego, zamiast zajmować się zbyt wiele infrastrukturą.

Trudno zgodzić się w Polsce z opinią, że braki w infrastrukturze nie powinny być najważniejszym priorytetem.

Chodzi bardziej o sekwencję działań, a nie priorytety na teraz. Jeżeli Polska nie będzie dysponować instytucjami, które zjednoczą wszystkie części kraju z resztą Unii Europejskiej, kosztowne inwestycje w infrastrukturę nie zwrócą się. Pierwszym krokiem powinno być zapewnienie, że wszystkie regiony mają dobry standard podstawowych usług publicznych. Drugim – połączenie najważniejszych polskich aglomeracji z Berlinem i innymi ważnymi ekonomicznie miejscami w Europie. Pracujemy właśnie z samorządem województwa lubelskiego nad wzmocnieniem jego strategii rozwoju i zwiększeniem szans na rozwój gospodarczy i doganianie pod względem zamożności resztę kraju. Sądzę, że Polska pokaże, jak dobrze wydać środki unijne, i w jaki sposób dobrać elementy polityki gospodarczej, aby kraj rozwijał się szybko, nie zostawiając żadnych grup społecznych, które na wzroście nie skorzystają.

Gabinet Donalda Tuska liczy na pokaźne dochody z eksploracji gazu łupkowego. Czy przewidujecie ten czynnik w analizach Banku Światowego?

Nie mam wystarczającej wiedzy o tym sposobie wydobycia. Ale załóżmy, że powiększy ono pokaźnie wpływy do budżetu. Nowe dochody okazać się mogą zarówno dobre, jak i złe – w zależności od tego, jak środki zostaną wykorzystane. Jeżeli powtórzycie scenariusz norweski, gdzie udało się zarządzać bogactwem płynącym z paliw dobrze, unikając korupcji i nie zniechęcając społeczeństwa do pracy, a nawet poprawiając politykę ochrony środowiska – to dobrze. Jednakże wiele krajów, które odkryły spore pokłady ropy i gazu nie potrafiły uniknąć negatywnego wpływu nadmiaru pieniędzy.

Dobrze, że Polska już teraz jest krajem o wysokim dochodzie na jednego mieszkańca, z żywą demokracją i silnymi instytucjami publicznymi. Także jestem optymistą co do ewentualnego wykorzystania niespodziewanych wcześniej dochodów.

Jaką widzi Pan przyszłość przed Polską?

Uważam, że przed wami wielka przyszłość. Już teraz poradziliście sobie dobrze na wielu frontach. Przez 20 lat udało się wam przejść drogę z gospodarki o średnich dochodach do kraju rozwiniętego. W 1990 r. wasz dochód na mieszkańca oscylował około 2 tys. USD, a roczna inflacja sięgała 1000 proc. Dziś, po 20 nieprzerwanych latach wzrostu, mówimy o dochodzie na głowę niemal 13 tys. USD. Polskie gospodarstwa domowe i firmy skorzystały na niskiej inflacji, która od 2000 r. nie przekroczyła 10 proc. Narodowy Bank Polski zapewnił stabilność monetarną. Pomogła wam akcesja do Unii Europejskiej, zreformowany system edukacji i ostrożnościowe regulacje dotyczące banki, nie mówiąc o funduszach unijnych na infrastrukturę.

Polska odgrywa coraz ważniejszą rolę na arenie międzynarodowej. To dobrze, że w czasie kryzysu to właśnie wasz kraj przewodniczy Unii Europejskiej w momencie, w którym pojawiło się ryzyko, że Unia zamknie się do wewnątrz. Świat potrzebuje silnej Europy, która kiedyś była lokomotywą światowego wzrostu gospodarczego pociągającą za sobą uboższe kraje. Świat potrzebuje Europy, która jest źródłem inspiracji politycznej dla wielu społeczeństw.

Polska nie jest w strefie euro, ale zamierza do niej przystąpić, jak skończą się zawirowania na rynkach i wspólna waluta ocaleje. Polska jest członkiem UE mniej niż dekadę, ale pokazała już, z czym wiąże się odpowiedzialna akcesja. I w końcu, jako kraj który dołączył do grona uprzemysłowionych, Polska ma kredyt zaufania wśród rozwiniętych gospodarek, które szukają w waszym przykładzie inspiracji.

Popierając przystąpienie do UE takich krajów jak Serbia, która może sporo skorzystać na integracji z Unią, promując także wymianę handlową z krajami Europy Wschodniej (np. Ukrainą), Polska może przyczynić się do dalszego rozwoju kontynentu. Ale aby głos polski był bardziej wiarygodny, powinniście zrobić więcej w dziedzinie polityki fiskalnej i ograniczania długu i deficytu publicznego. Możecie także pokazać, jak wiele można zyskać dzięki poprawie regulacji gospodarczych i zwiększeniu zachęt do pracy.

Dziękujemy za rozmowę.

Indermit S. Gill

Z pochodzenia Hindus, jest obecnie głównym ekonomistą Banku Światowego na kraje Europy i Azji Środkowej. Wcześniej w BŚ odpowiadał za przygotowanie flagowych raportów tej instytucji – World Development Report. Był też głównym ekonomistą banku w Brazylii, zajmował się także problemami rynku pracy. Autor książek i raportów o nauczaniu zawodowym i reformach edukacji. Ukończył Delhi School of Economics, doktoryzował się na Uniwersytecie Chicagowskim. Przed dołączeniem do Banku Światowego pracował jako nauczyciel akademicki w State University of New York w Buffalo. K.K.

Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli