Mniejsze gospodarki takie jak Gruzja nie mają takiego szczęścia. Muszą dzielnie sobie radzić w inny sposób – dlatego kaukaska republika mocno trudzi się, aby przyciągnąć inwestycje. Więcej szczęścia niż Gruzja mają też mniejsze gospodarki unijne, ale także one nie mogą liczyć na zainteresowanie z uwagi tylko na wielkość kraju.
Irlandia zapracowała na markę jednej z dziesięciu najbardziej przyjaznych lokalizacji dla inwestorów. Wykształciła siłę roboczą i stworzyła dobre otoczenie prawne biznesu. Dobrze dobrała inwestycje infrastrukturalne, które pozwoliły firmom docierać do rynków europejskich z Dublina. Zdecydowała się także na konkretne zachęty podatkowe. W mojej opinii Irlandia zrobiła największy pożytek z funduszy europejskich. Polska powinna uważnie studiować ten przykład.
Wasz kraj nie musi być liderem zestawienia „Doing Business", ale na pewno wam by to nie zaszkodziło. To, co może ograniczyć szanse Polski, to brak awansu z obecnego 62-go miejsca. Nie ma powodu, dla którego tak ambitny kraj, któremu powodziło się w ostatnich latach, nie może być wśród 20 najbogatszych krajów na świecie. Ale aby to osiągnąć, musicie skupić się na „miękkich" regulacjach dotyczących zasad prowadzenia biznesu, opodatkowaniem pracy, systemem zabezpieczenia społecznego i systemem edukacji i kształcenia zawodowego, zamiast zajmować się zbyt wiele infrastrukturą.
Trudno zgodzić się w Polsce z opinią, że braki w infrastrukturze nie powinny być najważniejszym priorytetem.
Chodzi bardziej o sekwencję działań, a nie priorytety na teraz. Jeżeli Polska nie będzie dysponować instytucjami, które zjednoczą wszystkie części kraju z resztą Unii Europejskiej, kosztowne inwestycje w infrastrukturę nie zwrócą się. Pierwszym krokiem powinno być zapewnienie, że wszystkie regiony mają dobry standard podstawowych usług publicznych. Drugim – połączenie najważniejszych polskich aglomeracji z Berlinem i innymi ważnymi ekonomicznie miejscami w Europie. Pracujemy właśnie z samorządem województwa lubelskiego nad wzmocnieniem jego strategii rozwoju i zwiększeniem szans na rozwój gospodarczy i doganianie pod względem zamożności resztę kraju. Sądzę, że Polska pokaże, jak dobrze wydać środki unijne, i w jaki sposób dobrać elementy polityki gospodarczej, aby kraj rozwijał się szybko, nie zostawiając żadnych grup społecznych, które na wzroście nie skorzystają.
Gabinet Donalda Tuska liczy na pokaźne dochody z eksploracji gazu łupkowego. Czy przewidujecie ten czynnik w analizach Banku Światowego?
Nie mam wystarczającej wiedzy o tym sposobie wydobycia. Ale załóżmy, że powiększy ono pokaźnie wpływy do budżetu. Nowe dochody okazać się mogą zarówno dobre, jak i złe – w zależności od tego, jak środki zostaną wykorzystane. Jeżeli powtórzycie scenariusz norweski, gdzie udało się zarządzać bogactwem płynącym z paliw dobrze, unikając korupcji i nie zniechęcając społeczeństwa do pracy, a nawet poprawiając politykę ochrony środowiska – to dobrze. Jednakże wiele krajów, które odkryły spore pokłady ropy i gazu nie potrafiły uniknąć negatywnego wpływu nadmiaru pieniędzy.
Dobrze, że Polska już teraz jest krajem o wysokim dochodzie na jednego mieszkańca, z żywą demokracją i silnymi instytucjami publicznymi. Także jestem optymistą co do ewentualnego wykorzystania niespodziewanych wcześniej dochodów.
Jaką widzi Pan przyszłość przed Polską?
Uważam, że przed wami wielka przyszłość. Już teraz poradziliście sobie dobrze na wielu frontach. Przez 20 lat udało się wam przejść drogę z gospodarki o średnich dochodach do kraju rozwiniętego. W 1990 r. wasz dochód na mieszkańca oscylował około 2 tys. USD, a roczna inflacja sięgała 1000 proc. Dziś, po 20 nieprzerwanych latach wzrostu, mówimy o dochodzie na głowę niemal 13 tys. USD. Polskie gospodarstwa domowe i firmy skorzystały na niskiej inflacji, która od 2000 r. nie przekroczyła 10 proc. Narodowy Bank Polski zapewnił stabilność monetarną. Pomogła wam akcesja do Unii Europejskiej, zreformowany system edukacji i ostrożnościowe regulacje dotyczące banki, nie mówiąc o funduszach unijnych na infrastrukturę.
Polska odgrywa coraz ważniejszą rolę na arenie międzynarodowej. To dobrze, że w czasie kryzysu to właśnie wasz kraj przewodniczy Unii Europejskiej w momencie, w którym pojawiło się ryzyko, że Unia zamknie się do wewnątrz. Świat potrzebuje silnej Europy, która kiedyś była lokomotywą światowego wzrostu gospodarczego pociągającą za sobą uboższe kraje. Świat potrzebuje Europy, która jest źródłem inspiracji politycznej dla wielu społeczeństw.
Polska nie jest w strefie euro, ale zamierza do niej przystąpić, jak skończą się zawirowania na rynkach i wspólna waluta ocaleje. Polska jest członkiem UE mniej niż dekadę, ale pokazała już, z czym wiąże się odpowiedzialna akcesja. I w końcu, jako kraj który dołączył do grona uprzemysłowionych, Polska ma kredyt zaufania wśród rozwiniętych gospodarek, które szukają w waszym przykładzie inspiracji.
Popierając przystąpienie do UE takich krajów jak Serbia, która może sporo skorzystać na integracji z Unią, promując także wymianę handlową z krajami Europy Wschodniej (np. Ukrainą), Polska może przyczynić się do dalszego rozwoju kontynentu. Ale aby głos polski był bardziej wiarygodny, powinniście zrobić więcej w dziedzinie polityki fiskalnej i ograniczania długu i deficytu publicznego. Możecie także pokazać, jak wiele można zyskać dzięki poprawie regulacji gospodarczych i zwiększeniu zachęt do pracy.
Dziękujemy za rozmowę.
Indermit S. Gill
Z pochodzenia Hindus, jest obecnie głównym ekonomistą Banku Światowego na kraje Europy i Azji Środkowej. Wcześniej w BŚ odpowiadał za przygotowanie flagowych raportów tej instytucji – World Development Report. Był też głównym ekonomistą banku w Brazylii, zajmował się także problemami rynku pracy. Autor książek i raportów o nauczaniu zawodowym i reformach edukacji. Ukończył Delhi School of Economics, doktoryzował się na Uniwersytecie Chicagowskim. Przed dołączeniem do Banku Światowego pracował jako nauczyciel akademicki w State University of New York w Buffalo. K.K.