Czy współczesny ekonomista wie, że nic nie wie? Zdaje się, że dotychczasowe modele używane do prognozowana przyszłych zdarzeń w gospodarce i na rynkach finansowych nie sprawdziły się, myśl ekonomiczna wraca do epoki kamienia łupanego...
Tylko osoby wyjątkowo mocno żyjące w świecie modeli wierzyły w to, że wiedzą, co stanie się w przyszłości. Przekleństwem ekonomii jest pojawienie się istnej prognozomanii. A ekonomia jest trochę jak biologia – jest w stanie wytłumaczyć to, co było, ale nie jest w stanie przewidzieć, co będzie. Pogląd, że tylko prognozy tego, co stanie się w przyszłości, stanowią dowód albo zaprzeczenie jakiejś hipotezy i że ekonomia powinna być podobna do fizyki, zawsze był kontrowersyjny. Rynki finansowe tworzyły popyt na prognozy i stąd taka walka na opisywanie przyszłych zdarzeń i wskaźników.
Czyli obecnemu kryzysowi znów winne są rynki?
Taka jest rzeczywistość. Gdyby ktoś powiedział biologowi: „Słuchaj, te twoje teorie dotyczące ewolucji są bardzo ciekawe, ale jeśli nie potrafisz przewidzieć następnych zdarzeń, to uważamy, że jesteś do niczego" – to biolog by się śmiał. A ekonomia jest podobna do biologii. Jesteśmy w stanie wytłumaczyć, co się stało, ale z prognozami jest dużo trudniej. I powinniśmy to zaakceptować. Możemy jedynie próbować przewidywać przyszłość, zawsze zachowując wystarczająco dużą dozę pokory.