Jeśli szacunkowe dane dotyczące naszego wzrostu gospodarczego ostatecznie się potwierdzą, to nominalny PKB w zeszłym roku przekroczył symboliczne 1,5 biliona złotych. Wzrósł w ciągu roku 7,6 proc. – Niestety spory w tym udział – bo aż 3,3 proc. – ma wzrost cen – mówi „Rz" Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
Z wstępnych danych GUS wynika, że w całym 2011 r. wartość PKB wyniosła 1,52 bln zł. Z tego na wzrost realny przypadło 4,3 proc. Pozostałe 3,3 proc. wynikało ze wzrostu cen w gospodarce. To nieco więcej, niż wcześniej prognozowało Ministerstwo Gospodarki i ekonomiści. – Dzięki temu poziom dopuszczalnego zadłużenia państwa był nieco większy, niż zakładano wcześniej (55 proc. z 1,5 bln zł to 837,5 mld zł) – zauważa Piotr Soroczyński, główny ekonomista KUKE.
Ignacy Morawski, główny ekonomista Polskiego Banku Przedsiębiorczości, dodaje, że wyższy nominalny PKB oznacza, iż rząd posiada bezpieczny strumień dochodów do obsługi. – Ponieważ w Polsce wzrost nominalnego PKB jest wyższy niż nominalne oprocentowanie polskiego długu, pomaga to utrzymać stabilny poziom zadłużenia w stosunku do PKB. Taka relacja będzie się utrzymywać prawdopodobnie w dłuższym okresie, więc Polska może obniżać relację długu do PKB, nawet mając lekko negatywne saldo finansów publicznych – dodaje. Zdaniem ekonomisty zejście z deficytem poniżej 3 – 3,5 proc. PKB powinno prowadzić do obniżenia relacji długu i PKB.
Wartość nominalną PKB warto też przeliczyć na euro. Z naszym PKB na poziomie 369,6 mld euro wychodzimy na całkiem sporą gospodarkę w Unii, walcząc o ósme miejsce z Belgią – mówi Piotr Soroczyński z KUKE. – Gdyby tylko kurs złotego utrzymał niedawną tendencję aprecjacyjną, to w 2012 r. moglibyśmy niemal „pościgać" się ze Szwecją o miejsce siódme, jakie mieliśmy jeszcze w 2008 r. – dodaje.
Ale Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku, przyznaje, że mimo niższego niż w Polsce wzrostu gospodarczego w krajach strefy euro nie zmienił się nasz udział w PKB ani w stosunku do eurolandu, ani jako część PKB całej Unii Europejskiej. – Nasz nominalny PKB to 3,9 proc. PKB strefy euro i tak było również w zeszłym roku. A w przypadku całej UE jest to 2,9 proc. – mówi Borowski. Ekonomista przypomina, że w 2010 r. udało się nam poprawić proporcje, ale w ubiegłym roku zostały bez zmian. – Dla postrzegania naszej gospodarki ważne jest, ile wynosi PKB per capita z uwzględnieniem siły nabywczej. W porównaniu ze średnią UE najprawdopodobniej w zeszłym roku wzrosło, ale wciąż pozostaje poniżej 70 proc. średniej – dodaje ekonomista.