Ward prowadzi bloga, w którym opisuje wahania podaży pieniądza na świecie i stara się przewidzieć konsekwencje, jakie będą one miały dla globalnej gospodarki i rynków finansowych. Tym razem wnioski nie są optymistyczne.
Z wyliczeń ekonomisty wynika, że w lutym w siedmiu najważniejszych gospodarkach dojrzałych (G7) i siedmiu wschodzących potęgach (E7) sześciomiesięczne realne tempo wzrostu podaży pieniądza w wąskim sensie, mierzonej agregatem M1 (gotówka oraz depozyty na żądanie), wyniosło 2,1 proc. W styczniu było to 3,6 proc. a w grudniu 5,1 proc.
Zdaniem Warda, wzrost podaży pieniądza tak gwałtownie hamował w połowie 2008 r., czyli w miesiącach poprzedzających pierwszą powojenną recesję w światowej gospodarce.
- Tempo spadku podaży pieniądza jest niepokojące. Ponieważ wskaźnik ten działa z sześciomiesięcznym opóźnieniem, można spodziewać się, że tempo wzrostu światowej gospodarki osiągnie szczyt w maju. Później może nastąpić gwałtownie spowolnienie – ostrzega ekonomista Henderson Global Investors.
Nie wyklucza on jednak, że działania Europejskiego Banku Centralnego, m.in. aukcja trzyletnich pożyczek dla banków komercyjnych z końca lutego, podbije tempo wzrostu podaży pieniądza.