„Rz": Czy jesteśmy czarną owcą Unii Europejskiej, która tylko broni swojego czarnego złota, czyli węgla, nie oglądając się na innych?
Marcin Korolec
: Tezy stawiane w Brukseli dotyczące redukcji dwutlenku węgla po 2020 r. są ważne dla dyskusji o przyszłej polityce klimatycznej, ale w naszej ocenie jak na razie zbyt daleko idące. Nie mogliśmy się godzić na zapisy Mapy Drogowej 2050, która bez znajomości sprawdzonych technologii zakłada do 2050 r. m.in. całkowitą rezygnację z energetyki z węgla i innych paliw kopalnych czy 70 proc. transportu napędzanego elektrycznie. Perspektywa całkowitego przejścia na energię odnawialną i w konsekwencji uniezależnienia się Europy od importu paliw kopalnych jest bardzo kusząca. To wspaniała wizja cywilizacyjna, ale my nie możemy tylko przytakiwać, lecz szukać realnych rozwiązań. Wysiłek redukcyjny muszą podjąć wszystkie kraje świata. Podczas polskiej prezydencji na szczycie klimatycznym w Durbanie na którym razem z Komisarz Hedegaard przewodniczyłem delegacji Unii, ustaliliśmy, że negocjacje w tej sprawie zakończą się do 2015 r. Nie widzę powodu dlaczego Unia Europejska, która emituje jedynie 11 proc. światowego CO2, a w której do 2020 r. będzie obowiązywał podpisany w 2008 r. pakiet klimatyczny, już teraz ma podejmować decyzje jak redukować emisje po roku 2020 skoro nadal nie znamy wyniku negocjacji globalnych. Dalsza redukcja w Unii nie poparta równoczesnym ograniczeniem emisji w innych krajach świata spowoduje tylko delokalizację przemysłu poza Unię - geograficzne przesunięcie emisji dwutlenku węgla, a nie prawdziwą redukcję.
Ale Bruksela znowu mówi, że to Polska blokuje to, co ustaliło 26 innych państw...
Przecież my nic nie zablokowaliśmy. My jako Rada Środowiska po prostu nie osiągnęliśmy pełnego porozumienia co do naszej wspólnej długoterminowej wizji unijnej polityki klimatycznej. A Komisja Europejska to upraszcza: to co przyjęto to były tylko konkluzje duńskiej prezydencji, a nie 26 krajów UE. Więc to nie jest Polska kontra reszta państw UE, czego najlepszym dowodem jest postawa czeskiego ministra, który także powiedział w Brukseli, że konkluzje nie są jednoznaczne i trzeba nad tym tematem popracować. Polska już raz w czerwcu 2011 r. nie wyraziła poparcia dla zapisów Mapy Drogowej 2050 i powtórzenie tego naszego stanowiska było spowodowane również tym że od tamtego czasu dyskusja w dużym stopniu stała w miejscu. W Unii Europejskiej każde z państw członkowskich ma swoje specjalne wrażliwości. Wielka Brytania zwraca dużą uwagę na kwestie regulacji rynków finansowych a Francja na tematy związane z energetyką nuklearną. Akurat w przypadku Polski jednym z wrażliwych dla nas obszarów jest polityka klimatyczna.