Średnia płaca w przedsiębiorstwach wyniosła w lutym ok. 3568 zł, czyli o 2,7 proc. mniej niż w styczniu i o 4,3 proc. (niespełna 75 zł) więcej niż przed rokiem – wynika z danych GUS. Jednak siła nabywcza wynagrodzeń jest dokładnie taka sama jak rok temu – inflacja w lutym też wyniosła 4,3 proc.
Rzadko zdarza się jednak, by miesięczny spadek dynamiki wynagrodzeń w skali miesiąca był tak wyraźny. Pokazuje to, że firmy miesiąc wcześniej uciekały przed podniesieniem składki rentowej. – W styczniu część firm, chcąc uniknąć płacenia wyższej składki, zdecydowała się przyspieszyć wypłaty premii i nagród rocznych. Przesunęły je z lutego na styczeń, co przyczyniło się do przejściowego zwiększenia tempa wzrostu płac – tłumaczy Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku.
Zatrudnienie w lutym okazało się niższe o 0,1 proc. niż w styczniu i o 0,5 proc. wyższe niż przed rokiem. Dane te pokazują, że firmy przestały przyjmować nowych pracowników. – Spodziewam się w kolejnych miesiącach spadku zatrudnienia, jednak w skali mniejszej, niż było to trzy lata temu – mówi Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista BRE Banku. – W lutym zmniejszyło się o 8 tys. osób w skali miesiąca – dodaje Adam Antoniak, ekonomista Banku Pekao.
3568 zł to przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw. Ale na przykład dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego ta kwota może wydawać się bardzo wysoka. Jak wynika z danych przygotowanych przez GUS specjalnie dla „Rz", aż 6,9 proc. pracujących w tym regionie dostaje minimalne wynagrodzenie, a średnia w kraju to 5 proc. W tym roku – ok. 1,5 tys. zł brutto. Również w województwach warmińsko-mazurskim, podkarpackim, kujawsko-pomorskim i łódzkim wysoki odsetek zatrudnionych – powyżej 6 proc. – pracuje za minimalną stawkę. Także w tych pięciu regionach więcej niż 20 proc. osób zarabia mniej niż połowę średniej krajowej. Na Mazowszu te wskaźniki to odpowiednio 3,1 proc. oraz 12,6 proc.
– Zwykle w regionach, gdzie dominują małe firmy, w tym przede wszystkim z sektora budowlanego i usługowego, płaca minimalna jest znacznie bardziej popularna – mówi Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGŻ. Do tego opisu znakomicie pasują wymienione wcześniej trzy wschodnie województwa oraz kujawsko-pomorskie. Niespodzianką okazuje się Łódzkie, które zajmuje szóstą lokatę pod względem zamożności. – Wysoki odsetek pracujących za niskie płace w porównaniu z całkiem wysokimi średnimi płacami może odzwierciedlać coraz silniejszy podział na miasto Łódź i resztę regionu – zastanawia się Kaczor. – Miasto idzie szybko do przodu, czerpie zresztą korzyści z bliskości Warszawy. Reszta stoi w miejscu – dodaje.