Superauto z kilkoma felerami

Unię budowano jako solidne auto, które miało bezpiecznie dowieźć Europejczyków do dobrobytu. Dziś się okazuje, że jest wprawdzie solidne, ale ma kilka poważnych konstrukcyjnych niedoróbek

Publikacja: 13.04.2012 04:40

Witold M. Orłowski

Witold M. Orłowski

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Co się właściwie dzieje w Europie? Dlaczego w czasie globalnego kryzysu odnotowała najsłabsze wyniki w zakresie wzrostu PKB, choć amerykańska bańka spekulacyjna wybuchła w roku 2008? Dlaczego obecnie gospodarka strefy euro wchodzi w recesję, choć gospodarce USA najwyraźniej to nie grozi? Dlaczego w Europie wszyscy przejmują się groźbą bankructw rządów, choć to Stany Zjednoczone cierpią na chroniczny deficyt kapitału, a ich rząd jest bardziej zadłużony i ma znacznie większą dziurę budżetową?

No cóż, dobre pytanie. Przez pół wieku budowano Unię jako solidne auto, które miało bezpiecznie dowieźć Europejczyków do dobrobytu. Dziś się okazuje, że auto jest wprawdzie solidne, ale ma kilka poważnych konstrukcyjnych felerów, braków i niedoróbek. Gdyby oddać je do mechanika, uzyskalibyśmy zapewne następującą diagnozę.

Po pierwsze, europejskie auto nie ma sprawnego silnika. Silnikiem, który normalnie ciągnie zdrową gospodarkę rynkową, jest rosnący popyt. Z tym nie powinno być teoretycznie problemu – na papierze Unia jest największym rynkiem świata, o 16 proc. większym od amerykańskiego.

Problem w tym, że ten rynek nie żyje własnym życiem. Niemiecki eksport do pozostałych krajów Unii jest ośmiokrotnie większy niż eksport do USA. Ale na nastroje i oczekiwania niemieckich przedsiębiorców wpływ mają wyłącznie prognozy rozwoju rynku za Atlantykiem. Jeśli są kiepskie, kiepskie są nastroje Niemców. A jeśli kiepskie są nastroje Niemców, złe są prognozy dla całej reszty Unii. Wychodzi więc na to, że to niemiecki eksport do USA – równy zaledwie 0,5 proc. europejskiego PKB – decyduje o koniunkturze na kontynencie. Czyli tak, jakby własnego silnika w ogóle nie było.

Po drugie, europejskie auto nie ma dobrego smarowania. Rolę oleju, który pozwala samochodowi sprawnie jechać, pełni w gospodarce pieniądz. Jednak (w odróżnieniu od dolara) euro takiej roli nie spełnia.

Najpierw olej wyciekał wszystkimi szparami, do których beztrosko tłoczył go Europejski Bank Centralny. Teraz nie dociera tam, gdzie urządzenie się przegrzewa i grozi eksplozją (czyli bankructwem najsilniej zadłużonych krajów, którym może zabraknąć gotówki), bo EBC nie bardzo wie, co robić.

Po trzecie, europejskie auto nie ma sprawnych hamulców. Takim hamulcem powinna być odpowiedzialna polityka fiskalna, chroniąca Unię przed pułapką nadmiernego zadłużenia.

Europejski hamulec nie zadziałał jednak wtedy, gdy kraje śródziemnomorskie w coraz większym stopniu żyły na kredyt. I nie działa teraz, kiedy kraje te usiłują uniknąć katastrofy, a jednocześnie nie chcą się pogodzić z narzucaną przez Niemcy polityką oszczędności.

Hamulec nie działa zresztą zarówno w odniesieniu do zadłużania się rządów, jak banków, a efekty tego widać w panice dotyczącej strefy euro.

No i po czwarte, europejskie auto nie ma działającej kierownicy. Kierownicy, czyli narzędzia pozwalającego podejmować decyzje w sprawie koniecznych korekt polityki gospodarczej.

Od dwóch lat nie wiadomo na przykład, co zrobić z problemem zadłużenia. I albo kierownica nie działa, albo wszyscy ciągną ją w swoją stronę, a auto śmiało jedzie w kierunku rowu.

Poza tymi felerami europejskie auto jest, z grubsza rzecz biorąc, w porządku. Ale pewnie lepiej, żeby tych kilka usterek jak najszybciej usunąć.

Autor jest głównym ekonomistą PwC w Polsce

Co się właściwie dzieje w Europie? Dlaczego w czasie globalnego kryzysu odnotowała najsłabsze wyniki w zakresie wzrostu PKB, choć amerykańska bańka spekulacyjna wybuchła w roku 2008? Dlaczego obecnie gospodarka strefy euro wchodzi w recesję, choć gospodarce USA najwyraźniej to nie grozi? Dlaczego w Europie wszyscy przejmują się groźbą bankructw rządów, choć to Stany Zjednoczone cierpią na chroniczny deficyt kapitału, a ich rząd jest bardziej zadłużony i ma znacznie większą dziurę budżetową?

Pozostało 85% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu