Dzisiejszy poziom zadłużenia dojrzałych gospodarek przedstawia się często jako rekordowy. Ale po II wojnie światowej w USA, Wielkiej Brytanii i wielu innych krajach dług publiczny w relacji do PKB był wyższy niż obecnie. Zobowiązania Waszyngtonu sięgały 121 proc. PKB, a Londynu aż 248 proc. PKB. Dekadę później ich zadłużenie stopniało jednak odpowiednio do 66 i 138 proc. PKB. A na początku lat 80. wynosiło już tylko 42 i 46 proc. PKB.
Tak szybka redukcja długu była w dużej mierze spowodowana cięciem wydatków publicznych i wysokim tempem wzrostu PKB. Ale nie byłaby możliwa bez tzw. finansowego ucisku (ang. financial repression), czyli redystrybucji pieniędzy od oszczędzających do dłużników za pomocą regulacji oraz wyższej niż zwykle inflacji. – Finansowym uciskiem są wszelkie działania władz, których celem jest obniżenie kosztów zaciągania i obsługi ich długów poniżej poziomu, na jakim ustaliłby je rynek – tłumaczy Scott Mather, zarządzający aktywami w PIMCO, największym na świecie towarzystwie funduszy obligacji.
Według niego rządy i banki centralne znów będą próbowały takich metod, bo alternatywne sposoby na obniżenie długu publicznego, czyli cięcia wydatków i podwyżki podatków, są niepopularne wśród wyborców, co widać na przykładzie Grecji. – Tak jak w przeszłości po kryzysach finansowych i wojnach, rządy i banki centralne znów coraz częściej uciekają się do swego rodzaju „opodatkowania" oszczędzających, które pomoże im zmniejszyć ciężar publicznych i prywatnych długów – zgadza się Carmen Reinhart, ekonomistka z waszyngtońskiego Instytutu Petersona, która wraz z Belen Sbrancią zbadała powojenne dekady „finansowego ucisku".
Subsydia dla rządów
Na rynkach finansowych okres ten charakteryzował się przede wszystkim tym, że realne (tzn. pomniejszone o stopę inflacji) oprocentowanie obligacji wielu państw, a także lokat i innych aktywów, było często ujemne. Był to efekt zarówno ustalanych przez banki centralne na niskim poziomie stóp procentowych, jak i podwyższonej inflacji.
Z badań Reinhart i Sbrancii wynika, że w latach 1945 – 1980 w gospodarkach dojrzałych realne oprocentowanie obligacji skarbowych wynosiło średnio -1,2 proc., a oprocentowanie depozytów w bankach -1,9 proc., w porównaniu z odpowiednio 2,8 proc. i 1,4 proc. w kolejnych trzech dekadach. O tym, że był to wynik celowych działań rządów, a nie mechanizmów rynkowych, świadczyć może to, że zgodnie z teorią ekonomii realne oprocentowanie obligacji powinno być tym wyższe, im szybciej rozwija się gospodarka, a od II wojny światowej do lat 80. tempo wzrostu dojrzałych gospodarek było wyższe niż później.