Inflacja w całym kraju w pierwszym kwartale wzrosła przeciętnie o 4,1 proc. w porównaniu z I kwartałem zeszłego roku. Jednak w poszczególnych województwach wzrost cen nie wygląda już tak jednorodnie. Najwolniej rosły na Śląsku (3,5 proc.), a najszybciej w woj. świętokrzyskim (4,6 proc.). Wolniej od średniej inflacja rosła w pięciu województwach – oprócz śląskiego w pomorskim, zachodniopomorskim, małopolskim i mazowieckim. – Ale to nie znaczy, że ceny produktów i usług są tam najniższe. Tam rosły wolniej – zastrzega prof. Maria Drozdowicz-Bieć ze Szkoły Głównej Handlowej. Zwraca uwagę, że na wysokość inflacji wpłynęły przede wszystkim ceny żywności, kosztów utrzymania mieszkań i surowców. To miało najpoważniejsze znaczenie w biedniejszych regionach. – Rodziny mają mniej pieniędzy do wydania – dodaje ekonomistka.

Badając zmiany cen w poszczególnych województwach (dane publikowane są kwartalnie), GUS bierze pod uwagę nie tylko poziom cen i jednakowy dla całego kraju koszyk inflacyjny (zestaw produktów i usług, jakie brane są pod uwagę przy liczeniu inflacji), ale także skomplikowany system wag, gdzie uwzględnione są proporcje i znaczenie określonych grup produktów w wydatkach gospodarstw domowych. W ten sposób analizowane dane uwzględniają regionalne różnice. W pierwszym kwartale tego roku w województwie świętokrzyskim szybciej niż w innych regionach rosły ceny większości grup produktów, a na Śląsku wolniej niż przeciętnie ceny odzieży.  Prof. Drozdowicz-Bieć podkreśla, że na wysokość i różnorodność koszyka zakupowego wpływ mają dwa czynniki: zamożność oraz przyzwyczajenia konsumenckie. – Inne produkty kupuje się w wielkich miastach, gdzie oferta jest znacznie bardziej bogata, a inne w mniejszych miejscowościach czy na wsi – tłumaczy.

A Dariusz Winek, główny ekonomista BGŻ, dodaje: – Bez względu na to, w jakim tempie rosną różne składniki inflacji, istnieje prawidłowość, że tam, gdzie mamy niższy stopień urbanizacji, a tym samym konkurencja między firmami czy sieciami jest niższa, tam ceny mogą rosnąć gwałtowniej.

Ekonomiści zaznaczają, że wyjątkiem jest sytuacja, gdzie sprzedawca monopolista konkuruje z umiejętnościami lub produktami wytwarzanymi w gospodarstwach domowych.

Z danych GUS wynika, że w zeszłym roku najniższy poziom przeciętnych miesięcznych dochodów i wydatków na osobę odnotowano w województwach południowo-wschodniej Polski: podkarpackim, lubelskim i świętokrzyskim.