To powoduje,że turyści nie korzystają z dostępnych atrakcji, a więc i nie wydają pieniędzy. Albo wręcz rezygnują z przyjazdu do tego kraju.
Węgierska branża turystyczna daje zatrudnienie blisko 300 tys. osób i w roku ubiegłym przyniosła przychody w wysokości ponad 6 mld euro. W ubiegłym roku ten kraj odwiedziło ponad 5 mln turystów zagranicznych.Tylko nad Balaton przyjechało 1,5 mln osób.
Zdaniem stowarzyszenia węgierskich firm turystycznych TDMSZ wyniki finansowe branży mogłyby być o wiele lepsze, gdyby „pogodynki" nie mówiły : Widzą państwo na mapie? Właśnie nadchodzi zimny front, więc wszyscy, którzy planowali,że ten weekend spędzą na zwiedzaniu i uprawianiu sportów wodnych,lepiej żeby zmienili plany. Takie sformułowania zdaniem TDMSZ są niedopuszczalne.
Zdaniem stowarzyszenia zapowiadający pogodę powinni używać bardziej optymistycznych sformułowań, bo to samo można powiedzieć zupełnie inaczej : „ Wreszcie nadchodzi fala świeżego chłodniejszego powietrza , więc będzie można spokojnie pozwiedzać zabytki nie pocąc się w upale", albo „ Są przecież wspaniałe muzea, teatry, koncerty, doskonałe i niedrogie restauracje, aby je docenić wcale nie jest potrzebne słońce " argumentuje TDMSZ.
Zoltan Dunkel, prezes Służby Meteorologicznej Węgier uważa,że protesty turystycznego lobby, to żart. — Najczęściej jest tak,że to stacje telewizyjne,bądź rozgłośnie radiowe mają ostateczny wpływ na treść komunikatów pogodowych, ale jesteśmy z nimi w stałym kontakcie. Czy jednak,kiedy temperatura spada z 30 stopni do 15, można powiedzieć ludziom,że „wreszcie nadeszła orzeźwiająca zmiana pogody" ? — żartował Dunkel.