Choć te propozycje w zdecydowanej części dotyczą 17 państw eurolandu, szczyt odbędzie w formule 27 przywódców państw i rządów z całej UE. Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy mówił ministrom ds. europejskich we wtorek, że na razie nie planuje na marginesie szczytu organizacji osobnego szczytu tylko eurolandu, natomiast ma być przyjęta osobna deklaracja "siedemnastki".
Van Rompuy z góry zapowiedział, że jego propozycje zawarte w raporcie pt. "W kierunku rzeczywistej unii walutowej" mają być przedmiotem decyzji dopiero na szczycie UE grudniu. Teraz przywódcy mają je przedyskutować. Najwięcej emocji budzi propozycja jakieś formy uwspólnotowienia długu państw euro, co wciąż popiera m.in. Francja, natomiast pod każdą postacią odrzuca Berlin.
"Możecie to nazywać jak chcecie: eurobills, fundusz uwspólnotowienia długu czy euroobligacje. Z tym rządem, nie będzie żadnego elementu wspólnej odpowiedzialności (za dług)" - powiedział kategorycznie niemiecki minister ds. europejskich Michael Link we wtorek.
Kolejny kontrowersyjna propozycja to tzw. "zdolności budżetowe eurolandu" (fiscal capacity), czyli osobny, poza budżetem UE dla 27 państw, instrument finansowy dla eurolandu. Zgodnie z intencją Van Rompuya, miałby to być utworzony w "średniej perspektywie" nowy "mechanizm solidarności" dla dokonujących ciężkich reform państw eurolandu. Tak, by łagodzić w tych krajach skutki kryzysu, np. na rynku zatrudnienia. By te środki otrzymywać - jak wynika z dokumentów - kraje musiałyby zobowiązać się do reform w osobnym kontrakcie z unijnymi instytucjami.
Niemcy, którzy są inicjatorami tego pomysłu jako alternatywy dla euroobligacji, naciskają, by nie nazywać go "budżetem eurolandu". "To ma być ograniczone narzędzie subwencji, by wspierać reformy np. na rynku zatrudnienia młodych, a nie stały budżet eurolandu" - naciskały w środę bliskie rządowi źródła niemieckie.