Trzeba odrobić pracę domową

Musimy wypracować własne, głębsze, uwzględniające specyfikę polskiej gospodarki kryteria, jakie trzeba spełnić, by wejść do strefy euro – mówi Agnieszce Kamińskiej Cezary Wójcik, były szef Biura ds. Integracji ze strefą euro w NBP

Publikacja: 22.01.2013 23:05

Trzeba odrobić pracę domową

Foto: ROL

Rz: Czego panu brakuje w dyskusji o przyjęciu euro w Polsce?

Powinniśmy pogłębić refleksję, także opierając się na doświadczeniach kryzysu, co zrobić, aby Polska weszła do strefy euro dobrze przygotowana. Kryzys z całą siłą pokazał, że skupianie się tylko na kryteriach nominalnych z Maastricht, co często czynimy, nie jest wystarczające. Pytanie, jak szybko powinniśmy przyjąć euro, jest wtórnym pytaniem: można przyjąć euro szybko i zrobić to w dobry sposób, a można późno, ale w zły sposób – albo na odwrót.

Na czym miałoby polegać to przygotowanie?

Proponuję wypracować nasze własne, głębsze, uwzględniające specyfikę polskiej gospodarki kryteria, jakie trzeba spełnić, by wejść do strefy euro.

Jakie?

Pierwsze dotyczy stopy procentowej – wiarygodną ocenę, czy poziom stopy procentowej Europejskiego Banku Centralnego zapewni, że długoterminowa stopa procentowa w Polsce będzie na poziomie naturalnym. Drugie związane jest z inflacją – musimy wiedzieć, czy procesy inflacyjne, które będą zachodzić po przyjęciu euro, nie będą prowadzić do trwałej utraty konkurencyjności. Trzecie kryterium dotyczy finansów publicznych – chodzi o to, czy posiadamy wystarczająco silne reguły i instytucje fiskalne, które zapewnią zrównoważony budżet w cyklu koniunkturalnym tak, aby polityka fiskalna działała antycyklicznie. Czwarte dotyczy kursu walutowego – czy istniejące na rynku pracy i dóbr mechanizmy ustalania płac i cen zapewnią utrzymanie realnego kursu walutowego na poziomie zapewniającym konkurencyjność gospodarki. Piąte dotyczy rynków finansowych – ważne jest, abyśmy mieli instrumenty skutecznego nadzoru mikro- i makroostrożnościowego, tak aby móc wykorzystać nadzór jako instrument polityki makroekonomicznej, zapewniając jednocześnie stabilność poszczególnych instytucji bankowych.

Kryzys z całą siłą pokazał, że skupianie się tylko na kryteriach z Maastricht nie jest wystarczające

Dlaczego takie kryteria i jakie byłyby ich zalety?

Po pierwsze, zaletą takich kryteriów jest to, że są konkretne i bezpośrednio powiązane z procesem integracji. To ważne, ponieważ dla dobrej polityki gospodarczej konieczna jest identyfikacja kluczowych ograniczeń systemu i koncentracja na nich. Powiedzieć, że trzeba zapewnić konkurencyjność gospodarki po przyjęciu euro – to tyle co nic nie powiedzieć. Po drugie, kryteria te uwzględniają doświadczenia aktualnego kryzysu. Kryteria takie mogą stanowić punkt orientacyjny dla polityki gospodarczej i ułatwiać określanie pozycji negocjacyjnej Polski w dyskusjach na temat zmian instytucjonalnych w UE.

Które z proponowanych przez pana kryteriów będzie nam najtrudniej wypełnić?

Jedną z trudniejszych byłaby kwestia stóp procentowych. Stopy EBC mogłyby się okazać dla nas zbyt niskie, co mogłoby doprowadzić do wzrostu konsumpcji zamiast inwestycji albo do wzrostu złych inwestycji (np. w nieruchomości) kosztem produktywnych. A stąd już blisko do boomu i załamania, co miało miejsce w Hiszpanii. Druga rzecz to kwestia nadzoru finansowego. Sposób, w jaki tworzy się aktualnie unię bankową, oznacza, że przestrzeń do prowadzenia własnego nadzoru będzie się zmniejszała. Pamiętajmy, że po wejściu do strefy euro nadzór mógłby stanowić jedno z głównych narzędzi zabezpieczających stabilność makroekonomiczną. Nie wypracowaliśmy jeszcze reguły budżetowej – to zadanie przed nami.

Co nam grozi, jeśli wejdziemy do strefy euro, nie wypełniając dodatkowych kryteriów?

Grozi nam powtórzenie scenariusza, jaki pojawił się w krajach, które dzisiaj mają duże kłopoty – kryzys fiskalny, jaki ujawnił się w Grecji, bańka spekulacyjna na rynku nieruchomości, jaką miała Hiszpania. W Irlandii przez brak odpowiedniego nadzoru, mimo że sektor bankowy był stabilny, w pewnym momencie nastąpiło załamanie i wszystkie gwarancje, które zostały udzielone spowodowały eksplozję długu publicznego. Grozi nam też pełzająca utrata konkurencyjności, jak w Portugalii. To jest potencjalne ryzyko.

Co konkretnie powinniśmy robić, żeby w przyszłości wypełnić kryteria, które pan zaproponował?

Przede wszystkim trzeba zacząć na ten temat dyskutować i odpowiednio zorientować naszą politykę gospodarczą. To nie muszą być dokładnie takie kryteria, które zaproponowałem – mam nadzieję, że zapoczątkujemy debatę, w toku której wyłonimy zestaw najważniejszych warunków oraz metody wprowadzenia odpowiednich zmian i instrumentów ich monitorowania. To wymaga zaangażowania decydentów politycznych, gdyż jest to ważne dla Polski.

Czy dzisiaj korzyści z przyjęcia euro pozostają takie same, jak wymienione w raporcie NBP z 2009 r., który pan współtworzył?

Wyniki tych prac pozostają aktualne, a wiele z nich po kryzysie nabrało większego znaczenia, bo zawierają wiele rekomendacji, które można wykorzystać. Szacunki korzyści też są aktualne, a kryzys dodatkowo potwierdził nasze wskazanie o konieczności dobrego przygotowania, aby móc z nich w pełni czerpać. Dla przykładu, jedną z największych długoterminowych korzyści jest spadek stóp procentowych i wzrost inwestycji. Pamiętajmy jednak o tym, że po pierwsze – w krajach, w których spadły stopy, były finansowane nie inwestycje, a konsumpcja – wtedy korzyści nie ma. Po drugie – stopy spadły zbyt mocno, a nie chodzi o to, żeby stopy były niskie, tylko żeby były na poziomie odpowiednim do aktualnego stanu gospodarki. Inne korzyści wynikają z kreacji handlu, przy czym ten efekt ujawnia się, tylko jeśli nie nastąpi nadmierny wzrost realnego kursu walutowego i utrata konkurencyjności kraju. A więc to, jak duży kawałek tego tortu uzyskamy – gdy wejdziemy do strefy euro, zależy od tego, jak się przygotujemy.

Przyszłość Polski jest ściśle związana ze strefą euro?

To jest dobry cel polskiej polityki. W długim okresie może nam to dać wzrost gospodarczy i wyższy standard życia Polaków. Ale, aby tak się stało, najpierw musimy odrobić pracę  domową. I nikt nas w tym nie zastąpi.

CV

Cezary Wójcik – ekonomista, profesor PAN i SGH, były szef Biura ds. Integracji ze strefą euro NBP i członek Rady Makroekonomicznej przy Ministrze Finansów. Kierował pracami nad dwoma oficjalnymi raportami na temat przyjęcia euro w Polsce – raportem NBP z 2009 r. i raportem Ministerstwa Finansów z 2005 r.

Rz: Czego panu brakuje w dyskusji o przyjęciu euro w Polsce?

Powinniśmy pogłębić refleksję, także opierając się na doświadczeniach kryzysu, co zrobić, aby Polska weszła do strefy euro dobrze przygotowana. Kryzys z całą siłą pokazał, że skupianie się tylko na kryteriach nominalnych z Maastricht, co często czynimy, nie jest wystarczające. Pytanie, jak szybko powinniśmy przyjąć euro, jest wtórnym pytaniem: można przyjąć euro szybko i zrobić to w dobry sposób, a można późno, ale w zły sposób – albo na odwrót.

Pozostało 91% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli