Co nam grozi, jeśli wejdziemy do strefy euro, nie wypełniając dodatkowych kryteriów?
Grozi nam powtórzenie scenariusza, jaki pojawił się w krajach, które dzisiaj mają duże kłopoty – kryzys fiskalny, jaki ujawnił się w Grecji, bańka spekulacyjna na rynku nieruchomości, jaką miała Hiszpania. W Irlandii przez brak odpowiedniego nadzoru, mimo że sektor bankowy był stabilny, w pewnym momencie nastąpiło załamanie i wszystkie gwarancje, które zostały udzielone spowodowały eksplozję długu publicznego. Grozi nam też pełzająca utrata konkurencyjności, jak w Portugalii. To jest potencjalne ryzyko.
Co konkretnie powinniśmy robić, żeby w przyszłości wypełnić kryteria, które pan zaproponował?
Przede wszystkim trzeba zacząć na ten temat dyskutować i odpowiednio zorientować naszą politykę gospodarczą. To nie muszą być dokładnie takie kryteria, które zaproponowałem – mam nadzieję, że zapoczątkujemy debatę, w toku której wyłonimy zestaw najważniejszych warunków oraz metody wprowadzenia odpowiednich zmian i instrumentów ich monitorowania. To wymaga zaangażowania decydentów politycznych, gdyż jest to ważne dla Polski.
Czy dzisiaj korzyści z przyjęcia euro pozostają takie same, jak wymienione w raporcie NBP z 2009 r., który pan współtworzył?
Wyniki tych prac pozostają aktualne, a wiele z nich po kryzysie nabrało większego znaczenia, bo zawierają wiele rekomendacji, które można wykorzystać. Szacunki korzyści też są aktualne, a kryzys dodatkowo potwierdził nasze wskazanie o konieczności dobrego przygotowania, aby móc z nich w pełni czerpać. Dla przykładu, jedną z największych długoterminowych korzyści jest spadek stóp procentowych i wzrost inwestycji. Pamiętajmy jednak o tym, że po pierwsze – w krajach, w których spadły stopy, były finansowane nie inwestycje, a konsumpcja – wtedy korzyści nie ma. Po drugie – stopy spadły zbyt mocno, a nie chodzi o to, żeby stopy były niskie, tylko żeby były na poziomie odpowiednim do aktualnego stanu gospodarki. Inne korzyści wynikają z kreacji handlu, przy czym ten efekt ujawnia się, tylko jeśli nie nastąpi nadmierny wzrost realnego kursu walutowego i utrata konkurencyjności kraju. A więc to, jak duży kawałek tego tortu uzyskamy – gdy wejdziemy do strefy euro, zależy od tego, jak się przygotujemy.