Złoty rozpoczął tydzień od silniejszego osłabienia. Euro kosztowało wczoraj wieczorem 4,20 zł, dolar 3,13 zł, a frank szwajcarski 3,37 zł. – Złoty tracił mimo rosnących notowań euro do dolara, spadku cen niemieckich obligacji i zwyżki europejskich indeksów giełdowych – zauważa Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. W rezultacie nasza waluta była wczoraj najsłabsza od początku września ubiegłego roku.
Zniżkowy trend widać od kilku tygodni, ale teraz inwestorzy czekają na szczególnie ważne doniesienia z gospodarki. Dzisiaj dowiemy się, w jakim tempie rósł ubiegłoroczny PKB. GUS poda dane o 10. Jeszcze pod koniec roku oczekiwano, że wzrost gospodarczy przekroczy 2 proc. Jednak bardzo słaba końcówka roku sprawiła, że ekonomiści obniżyli prognozy. Teraz średnio oczekują, iż dynamika PKB wyniosła 1,8 proc. – Gorsze dane automatycznie zwiększą presję na Radę Polityki Pieniężnej, zwiększając jednocześnie oczekiwania na cięcie stóp procentowych na marcowym posiedzeniu (obniżka w lutym o 25 pkt baz. jest już przesądzona) – mówi Marcin Kiepas, analityk X-Trade Brokers.
To z kolei może jeszcze mocniej osłabić złotego, choć gwałtownych ruchów inwestorów ekonomiści raczej się nie spodziewają. – Skala osłabienia polskiej waluty nie powinna być znaczna – uważa Maliszewski. Jego zdaniem euro nie powinno kosztować więcej niż 4,25 zł. – Spowolnienie wzrostu gospodarczego oraz obniżenie dysparytetu stóp procentowych może negatywnie oddziaływać na złotego w najbliższych miesiącach – przyznaje Piotr Kalisz z Citi Handlowego. Ekonomiści banku spodziewają się, że na koniec I kw. euro będzie kosztowało 4,22 zł, na koniec półrocza umocni się do 4,25 zł, a na koniec 2013 r. osłabi się lekko do 4,24 zł. Ich zdaniem w dalszej części roku inwestorzy będą mniej interesować się polskimi papierami skarbowymi.