Takie dane podała dziś tak poważna instytucja jak Federalna Izba Obrachunkowa (rosyjski odpowiednik NIK). Firmy lokowały pieniądze - 565,5 mld rubli (17,8 mld dol.)pod przykrywką opłat za nigdy nie wwiezione towary, ustaliła izba na podstawie dokumentów celnych i monitoringu import-eksport.
Co ciekawe izba kontrolowała nie to ile pieniędzy wycieka z Rosji, ale jak organy państwa kontrolują prawidłowość wyprowadzania pieniędzy zagranicę. I okazało się, że państwowy nadzór jest dziurawy jak sito, a do rajów rosyjski biznes ucieka by nie płacić w Federacji podatków.
Kontrolerzy ustalili, że w Rosji kradzież środków budżetowych odbywa się na masową skalę, a sposobów jest mnóstwo. Najpopularniejszy to zawyżanie wartości kontraktów z państwem (różnica między ceną rzeczywistą a zawyżoną trafia na konto w raju).
Piąty rok z Rosji wypływa kapitał netto. W 2008 r. Rosja straciła rekordowe 133,9 mld dol. W 2009 r. odpłynęło prawie 57 mld dol. netto. W 2010 r. już tylko 35,3 mld dol., ale trzy lata temu - 84,2 mld dol. z czego, zdaniem władz ok. 33 mld dol., to były pieniądze wyprane. W 2012 r było to 71 mld dol. Większość ucieka właśnie do rajów podatkowych. Na Cyprze, Bermudach, Bahamach, wyspie Jersey czy Wyspie Man swoje firmy mają największe państwowe giganty Rosji z Gazpromem na czele.
Choć „deofszoryzację" rosyjskiej gospodarki ogłosił Władimir Putin już w styczniu, do dziś udało się przygotować jedynie zakaz posiadania kont i firm za granicą przez wysokich urzędników i ich rodziny. Dziś przyjęła dokument Duma.