Druga kadencja obecnego prezesa Fed Bena Bernanke upływa za pół roku – 31 stycznia 2014. Bernanke nigdy co prawda nie oświadczył oficjalnie, że chce odejść, ale kilkakrotnie wysyłał sygnały, że nie będzie chciał zostać w Rezerwie Federalnej na kolejne cztery lata. Prezydent Barack Obama ogłosi najprawdopodobniej nazwisko następcy Bernanke dopiero jesienią, ale szeptana kampania ponoć trwa w najlepsze. Grupa senatorów Partii Demokratycznej zapowiedziała wysłanie do Białego Domu listu z poparciem dla obecnej wiceprezes Fed Janet Yellen. Podpisze go co trzeci senator tej partii.
66-letnia Yellen jest związana z Rezerwą Federalną od wielu lat. Była między innym przez sześć lat prezesem oddziału Rezerwy Federalnej w San Francisco. Kierowała też Radą Doradców Ekonomicznych w gabinecie Billa Clintona. Od 2010 roku jest prawą ręką Bena Bernanke. Ze stenogramów posiedzeń Fed wynika, że w połowie minionej dekady jako pierwsza ostrzegała przed katastrofalnymi skutkami bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości. Według mediów ma jednak na Wall Street opinię zbyt miękkiej i biernej na to stanowisko. Według komentatora „Washington Post" Ezry Kleina mogą się za tym kryć typowe „męskie" stereotypy. To argumenty „klubu chłopców" rządzącego światem finansów – argumentuje publicysta. Sheila Bair, była prezes Federal Deposit Insurance Corp., instytucji ubezpieczającej depozyty bankowe Amerykanow pisze w tym kontekście wręcz o świecie Wałl Street rządzonym przez testosteron. Bardziej merytoryczne zarzuty wobec Yellen to widoczna tendencja do skupiania się w polityce monetarnejna problemach rynku zatrudnienia i stymulacji wzrostu gospodarczego a nie inflacji.
Drugim z faworytów na medialnej giełdzie jest były sekretarz skarbu Lawrence Summers. W odróżnieniu od Yellen, były doradca ekonomiczny Obamy cieszy się dużą sympatią mediów. Według Kleina to 58-letni Summers wyrasta na „głównego kandydata" na to stanowisko. Miał mu w tym pomóc dyskretny lobbing przyjaciół i kolegów otaczających prezydenta. Ma też opinię osoby, która zachowa więcej zimnej krwi w sytuacjach kryzysowych. Przeciwko jego kandydaturze przemawia jednak opinia osoby trudnej we współpracy i często aroganckiej. Może to mu utrudnić współpracę z Komitetem Otwartego Rynku Rezerwy Federalnej, intytucji decydującej o polityce monetarnej USA. Zarówno Ben Bernanke, jak i jego poprzednik Alan Greenspan opierali prace tego ciała na budowaniu konsensusu.
Dla wielu demokratów Summers ma też inne grzechy na sumieniu. Twierdzą, że to przeforsowana przez niego a przełomie stuleci deregulacja sektora bankowego doprowadziła do kryzysu finansowego w 2008 roku. Ale ekonomista Tyler Cowen zwraca uwagę, że dzięki swoim poglądom Summers były łatwiejszym człowiekiem do strawienia dla nowej administracji, gdyby w wyborach prezydenckich w 2016 roku wygrał kandydat republikanów.